Dżinsy Moniki Olejnik żyją własnym życiem
Jeansy Moniki Olejnik zasługują na osobny akapit. Luźne, szerokie, z drastycznymi rozcięciami na udach – wyglądają, jakby przeszły bliskie spotkanie z blenderem. Ale taki właśnie jest dziś modowy statement: im bardziej nieoczywiste cięcie, tym większy efekt wow. To fason, który pokazuje nogę w odmienny sposób – nie przez krótką długość, ale właśnie przez kontrolowany chaos. Trendy z TikToka? Przerobione po swojemu. I to działa.
Górę stylizacji stanowi czarny, drapowany top z kwiatową aplikacją i wycięciem na brzuchu. Na to – długi, rozpinany kardigan z metalowymi napami, który przypomina płaszcz. Dodatki? Duże okulary, pierścionki, kolczyki i torba Chanel na łańcuszku. Klasa w wersji rebel.
Zobacz też: Monika Olejnik w falbanach i prześwitach pogubiła pranie! Niezłe widowisko na środku ulicy
Za te koturny trzeba zapłacić 800 zł. I to używane! O nowych nawet nie myślimy!
Do tego Monika Olejnik dorzuciła absolutny hit – koturny od Miu Miu. Kto zna markę, ten wie, że te buty nie należą do tanich. Ich używane wersje w second-handach i na Vinted chodzą po 800–1000 zł. Nowe? Lepiej nie sprawdzać, jeśli masz słabe serce. Co ciekawe – to sandały, które wyglądają jak z pokazu sprzed kilku sezonów, ale właśnie dlatego są tak cenne. Mają print w stylu retro, duży obcas, platformę i mnóstwo charakteru. No i są wysokie. Bardzo wysokie. Jak ona w tym chodzi?!
Jeśli ktoś wątpił, czy da się połączyć bunt, luksus i odwagę, niech spojrzy na tę stylówkę. Monika Olejnik od lat pokazuje, że nie boi się iść pod prąd – ani trendom, ani komentarzom. Bo nie każda dziennikarka polityczna nosi porwane dżinsy i koturny z wybiegów Miu Miu. A my wciąż się zastanawiamy, jak ona w tym chodzi!
Zobacz także: "Hamlet" Englerta w Teatrze Narodowym. Show skradła... czerwona bielizna Moniki Olejnik