W rozmowie z SE.pl Oxide przyznaje, że jest bezsilne wobec tej sprawy, której nie może rozwiązać – pomimo wielu propozycji dla urzędników – od wielu miesięcy.
A co dokładnie się stało?
W 2013 roku muzycy kupili auto, którym podróżowali w celach zawodowych (koncerty, imprezy okolicznościowe). Auto miało do tej pory dwóch właścicieli. Pierwszy sprowadził je z zagranicy i zarejestrował w Polsce. Nie wiadomo z jakich powodów, ale auto nie było zarejestrowane w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i nie odprowadzono za nie opłaty recyklingowej (co jest wymagane w przypadku aut sprowadzonych z zagranicy).
- I to jest właśnie powodem naszych problemów - mówią w rozmowie z SE.pl członkowie zespołu. - Przepisy wyraźnie mówią, że obowiązek dopełnienia formalności związanych z opłatą recyklingową spoczywają na osobie, która samochód sprowadza i kupiła jako pierwsza.
Rok temu do muzyków zaczęli ,,pukać" urzędnicy z warszawskiego urzędu dzielnicy z informacją, że... - Jeśli nie opłacimy tej zaległości, to cofną nam rejestrację - dodają muzycy.
Zespół zdecydował, że zapłacą tę zaległość i uregulują nie swój dług wobec Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska...
- I co się okazało? Otrzymaliśmy zwrot pieniędzy i wiadomość, że nie możemy - w świetle przepisów dokonywać tej opłaty. Tylko pierwszy właściciel, sprowadzający pojazd może to zrobić - dodają artyści.
I koszmar muzyków trwa dalej. Z tym, że telefony i upomnienia dostają obecnie nie oni, a ojciec lidera zespołu, Jarka Gawryluka.
- W tej kuriozalnej sytuacji postanowiliśmy zawiadomić dziennikarzy polsatowskiego programu ,,Interwencja" oraz ich prawnika. Sprawę zgłosiłem także do wojewody mazowieckiego. Zobaczymy...może to w końcu poskutkuje i będziemy mogli uczciwie tę sprawę rozwiązać. Liczymy na to, że stosowny urząd w końcu przyjmie od nas opłatę i da nam spokój - dodaje Jarek Gawryluk.