– Ja, operator i dwie osoby z ekipy zeszliśmy ok. 70 m w dół – to jest mniej więcej wysokość dwóch 10-piętrowych wieżowców. Spędziliśmy tam pięć godzin. Czołgaliśmy się po wąskich korytarzach grożących zawaleniem. Było strasznie gorąco i duszno. Od wilgoci siadł nam sprzęt. Pełzanie w tych wąskich tunelach było dramatyczne. Ktoś z klaustrofobią mógłby tego nie przeżyć. Na dodatek tamtejsi ludzie śmiali się z nas, popychali, żartowali, potęgując nasz strach – wspomina w rozmowie z nami Kossakowski.
Kup "Super Express" bez wychodzenia z domu. W tym celu kliknij TUTAJ