Przyjaciel Sylwestra Chęcińskiego ujawnia, jak umarł legendarny reżyser

2021-12-11 6:06

Sylwester Chęciński (+ 91 l.) zmarł w środę we Wrocławiu w swoim domu. Jak dowiedział się "Super Express" autor kultowej trylogii komediowej o Kragulach i Pawlakach, od dawna miał poważne problemy zdrowotne, o których nie lubił mówić. Wiemy jak wyglądały jego ostatnie miesiąc. Prawdę wyjawił nam jego serdeczny przyjaciel, reżyser Waldemar Krzystek (68 l.).

Sylwester Chęciński

i

Autor: AKPA Sylwester Chęciński

Choć Sylwester Chęciński miał swoje lata, był w bardzo dobre formie. Reżyser prowadził aktywny tryb życia. Spacerował po wrocławskich lasach, stołował się w restauracjach i jeszcze przed pandemią chętnie spotykał z przyjaciółmi, w tym z reżyserem Waldemarem Krzystkiem, który stworzył takie produkcje jak "Mała Moskwa" czy "Anna German". Panowie mieli wiele wspólnych tematów i jak się okazuje byli jak bracia. - Dzisiaj obliczyłem, że znaliśmy się z Sylwestrem 40 lat. To jest kawał życia - mówi nam reżyser. Okazuje się, że Chęciński miał wiele planów. Nie prędko było mu na tamten świat. - Sylwester kupił sobie w tym roku samochód. On naprawdę miał plany. Miał pomysł by zrobić film o Dołędze-Mostowiczu, potem chciał zrobić coś bardziej współczesnego. Patrzyłem na niego z podziwem. Człowiek czasami ma dość wszystkiego, chce machnąć ręką, a patrząc na niego, człowiek myślał nie, trzeba myśleć tak jak on. On był zawsze dla mnie wzorem i podporą - opowiada Krzystek.

Reżyser miał szacunek dla widza

Każdy film Chęcińskiego, był perfekcyjny. Reżyser dopieszczał swoje dzieła i jak się okazuje, nie lubił nowoczesnego tworzenia filmów.- Mówił, że trzeba poszukiwać prawdy i przede wszystkim pracować, budować szacunek u widza, dla którego to się robi. Nie znosił modnej ostatnio kategorii, że jakiś film powstał wyjątkowo szybko i wyjątkowo tanio. To nie ma nic wspólnego z jakością. Te wymagania, które miał wobec siebie i nas kolegów, są bardzo ważne i aktualne. Nie zapomnę, że tego mnie uczył i będę się tym kierował. Wpajał mi te zasady - opowiada Krzystek.

ZOBACZ: Irena Santor w 87. urodziny podjęła przełomową decyzję. Fani w rozpaczy

Nie żyje Sylwester Chęciński

Chęciński chorował od dawna

Choć Sylwester Chęciński dbał o swoją kondycję, niestety dopadła go poważna choroba. - Był od dawna chory. Dzielnie z tym wszystkim walczył. Nie była to śmierć nagła. Nie męczył się. To nie było tak, że był ubezwłasnowolniony i był zdany na łaskę czy niełaskę. Do końca zachował formę. Cały czas był w domu. Przychodzili do niego lekarze. Czasami było lepiej czasami gorzej. Ale on miał 91 lat, więc nie miał kondycji 30-latka. Ale umysł... cieszyłbym się gdyby 30-latkowie mieli tak jasny, precyzyjny, analityczny umysł jak Sylwek. Nasze rozmowy zaczynały się od słów jak się ma, ale kończyły się na śmiechu. Miał świetne riposty. Żartowaliśmy, że będziemy żyć do późnej starości z jego talentu - opowiada przyjaciel reżysera.

Dalsza część tekstu pod galerią.

Nie zdążyli się pożegnać

Waldemar Krzystek obecnie pracuje na planie nowego projektu w Warszawie. 18 grudnia miał wrócić do Wrocławia i spotkać się z Sylwestrem Chęcińskim. Niestety nie zdążył - Spotykaliśmy się w naszej ulubionej restauracji. Nasze rozmowy trwały po kilka godzin. Pandemia nam to przerwała. Teraz jestem wściekły. Mam osobisty stosunek do tego COVIDA. Bo nam zabrał ten wspólny czas - kończy.

ZOBACZ: Nieznana historia kolędy Krzysztofa Krawczyka. W tle ciężka choroba jego żony

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki