Filip Łuszcz przez wiele lat unikał mediów. Dorastał z dala od błysku fleszy, ale nie od legendy ojca. Kiedy w końcu pojawił się na scenie jako Fejz, od razu wzbudził skrajne emocje. Z jednej strony – wsparcie fanów Paktofoniki, z drugiej – bezlitosny hejt.
Rapuje inaczej niż Magik. I to się nie wszystkim podoba
Fejz nie naśladuje stylu ojca. Nie idzie tropem Paktofoniki ani Kalibra 44. Jego muzyka jest bardziej nowoczesna, melodyjna, często trapowa, czasem autotune’owa. I właśnie za to często dostaje po głowie. Dla wielu „prawilnych” słuchaczy starej szkoły to profanacja.
Ale Filip nie udaje kogoś, kim nie jest. Mówi otwarcie, że nie znał Magika jako artysty – znał go jako tatę z kilku zdjęć i opowieści. Zamiast kopiować jego styl, woli opowiadać o sobie: o dorastaniu bez ojca, o toksycznych komentarzach, o lęku i presji.
Nie przegap: Tragiczna śmierć Magika poruszyła Polskę, a jego muzyka wciąż żyje. Teraz Paktofonika wystąpi w Opolu
Pod każdym jego klipem można znaleźć komentarze: „To nie to samo co Magik”, „Nie dorasta ojcu do pięt”, „Lepiej by było, gdyby milczał”. W końcu zamilkł. Przestał wrzucać nowe kawałki, jeśli zdarza mu się wychodzić na scenę, to tylko z dawnymi składami ojca. W jednym z wywiadów przyznał, że nie próbuje zastąpić ojca w oczach fanów, bo to niemożliwe. Ale chce być słyszalny – na własnych warunkach. I choć nie wszystkim się to podoba, jego determinacja budzi szacunek.
Fejz mierzy się z legendą Magika
Cień Magika jest ogromny. To legenda, która dla wielu wciąż pozostaje nietykalna. Ale Filip, choć na początku próbował go unikać, dziś nie odcina się od swojego pochodzenia. Jednak nie zamierza spełniać oczekiwań fanów ojca, muzykę robi po swojemu. Jest synem Magika, ale ma swój własny głos i styl. Może jeszcze kiedyś zdecyduje się na kolejną próbę.