Kiedy Grażyna i Kazimierz ogłosili swój związek, wielu widzów "Sanatorium miłości" nie mogło uwierzyć, że ta historia to nie filmowy scenariusz, a prawdziwe życie. Dziś ich miłość kwitnie, a przyjaciółka z programu, Małgorzata Mikusek, nie ukrywa wzruszenia, obserwując szczęście koleżanki. O wszystkim opowiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Ja jestem przeszczęśliwa, że doszło do tego momentu, bo tak naprawdę to jest jedna jedyna osoba – Grażynka – z całego "Sanatorium miłości", która wierzyła. (…) Ona mówiła wprost: ja chcę męża
– wspomina Gosia.
Choć wielu podchodziło do tego sceptycznie, Grażynka udowodniła, że nawet po przejściach i w dojrzałym wieku można znaleźć prawdziwą miłość.
Grażyna i Kazimierz - miłość od pierwszego wejrzenia… przez ekran
Kazimierz nie czekał, nie kalkulował – od kiedy tylko zobaczył Grażynkę w jednym z odcinków "Sanatorium miłości", od razu wiedział, że to ta jedyna.
Facet konkretny – nie tracimy czasu. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Przez ekran! I mówią, że to nie istnieje. A jednak istnieje – i ona jest tego dowodem
– podkreśla Małgorzata.
Grażyna od początku była pewna swojego wyboru, choć przyjaciółka początkowo miała wątpliwości.
Ja jestem taka racjonalna, emancypantka, a ona to po prostu czuła. Pierwszy raz, drugi, trzeci… a za czwartym już pierścionek. Mówię: ludzie, gdzieś ty takiego znalazłaś? Ja też tak chcę!
– śmieje się Gosia.
Grażyna przez lata sama dźwigała ciężar życia. W ostatnich miesiącach pracowała na dwa etaty w Holandii, by zapewnić sobie lepsze warunki.
Ona zawsze mówiła: muszę sama. Ale kiedy pojawił się Kaziu, usłyszałam: ja już nie wracam. On powiedział, że ona się w życiu napracowała i teraz on będzie się o nią troszczył. Jak to opowiadała… mam dreszcze do dziś
– mówi Mikusek.
Kazimierz okazał się mężczyzną, który wniósł w życie Grażyny spokój i poczucie bezpieczeństwa.
On naprawdę ją otacza troską. Nie zabrania rozmów, nie robi scen, tylko pyta: Grażynka, wszystko w porządku? Jeżdżą razem, robią wędliny, działają… Ja się śmieję: rany boskie, to jest to!
– opowiada Małgosia.
Małgorzata nie ukrywa, że początkowo była dość sceptyczna i bała się, że Grażynkę ktoś zrani
Choć na początku Małgorzata obawiała się, że jej przyjaciółka może zostać zraniona, dziś nie ma już wątpliwości.
Bałam się, że Grażynka z małego miasteczka będzie łatwą ofiarą. Ale ona zawsze powtarzała: Gośka, nie bój się. I miała rację. Patrzę na nich i jestem naprawdę przeszczęśliwa
– podsumowuje Gosia.