To już rok! Elżbieta Zającówna odeszła po cichu, a jej śmierć była szokiem. Tak teraz wygląda jej grób

2025-10-28 5:36

Mija rok od śmierci Elżbiety Zającówny, która odeszła niespodziewanie w wieku zaledwie 66 lat. Aktorka wzbudzała podziw, była szczerze lubiana, ale mało kto wiedział, jak poważnie choruje. Jej śmierć była szokiem nie tylko dla bliskich, ale też całej rzeszy fanów, którzy pamiętali ją z takich hitów jak "Seksmisja". Tak blisko rok po pogrzebie wygląda miejsce pochówku gwiazdy!

Super Express Google News

Dokładnie 29 października 2024 r. mąż Elżbiety Zającówny, Krzysztof Jaroszyński, przekazał Związkowi Artystów Scen Polskich smutne wieści. Jego żona umarła. "W jednym z wywiadów powiedziała: 'Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi. Tak właśnie chcę żyć'. I taką cię zapamiętamy. Żegnaj Elu!" - napisano w sieci. Dopiero gdy światło dzienne ujrzał nekrolog, a więc niedługo przed pogrzebem, okazało się, że aktorka odeszła dzień wcześniej - 28 października. Zmarła we własnym mieszkaniu. Jej ciało odnalazła córka zaalarmowana przez ojca. Dla Zającówny już nic nie dało się zrobić.

Zobacz także: Prokuratura ujawniła wstępne wyniki sekcji zwłok Elżbiety Zającówny. Szokujące wieści

Ciężko chorowała, ale nie skarżyła się

O chorobie Zającówny nie mówiło się wiele i nie wszyscy o niej wiedzieli, bo aktorka nie lubiła się skarżyć, ale podczas pogrzebu Elżbiety wspomniał o niej jej mąż.

Obarczona od wczesnej młodości bardzo trudną chorobą, która spowodowała następne i pokonały Elę. Niesprawiedliwie za wcześnie. Zajączku, wierzę, że odpoczywasz w spokoju - mówił przybity Krzysztof Jaroszyński.

Gwiazda cierpiała na chorobę von Willebranda. To rzadkie schorzenie, które powoduje problem z krzepnięciem krwi, co objawia się krwawieniami z dziąseł, nosa, a nawet z przewodu pokarmowego. Nazwa choroby pochodzi od nazwiska lekarza, który badał to schorzenie już 100 lat temu. Chorzy muszą znajdować się pod stałą opieką medyczną, bo nadmierne i trudne do zatamowania krwawienia mogą być dużym zagrożeniem dla pacjenta.

Mama coraz mniej była sobą. Widzieliśmy, jak choroba wpływała na jej życie - mówiła córka Elżbiety podczas pochówku mamy.

Choroba mocno wpłynęła na życie Zającówny, nie tylko prywatne, ale również zawodowe.

Zrezygnowała, będąc na szczycie

Elżbieta urodziła się 14 lipca 1958 r., a na początku lat 80. skończyła studia aktorskie. Zaraz po obronie zaczęła występować na deskach warszawskich teatrów, ale i w innych miastach kraju. Widzowie bliżej poznali ją, gdy dostała rolę Natalii w "Vabank", a później strażniczki w "Seksmisji" i Hanki w serialu "Matki, żony i kochanki". Zachwycała na ekranie i widzowie nie mieli pojęcia, jak ciężko choruje.

Zobacz także: To był prawdziwy hit lat 90.! Polki pokochały "Matki, żony i kochanki"

Ta choroba krwi ją męczyła od zawsze. Odkąd pamiętam, to w serialu "Matki, żony i kochanki" zawsze była ta choroba. Ona nie mogła długo ani zbyt ciężko pracować. Nie mogła nie dosypiać. Miała transfuzję krwi - wyjawiła po śmierci przyjaciółki Małgorzata Potocka.

Zającówna ciężko pracowała na swój aktorski sukces, jednak nagle zrezygnowała z pracy w teatrach i na planach, usuwając się w medialny cień. Choć widzowie ją uwielbiali, odcięła się od dawnego zawodu, skupiła się na pracy charytatywnej i została nawet wiceprezesem Fundacji Polsat. Założyła też własną firmę producencką. Zmiana ścieżki zawodowej nie wzięła się znikąd.

Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, że nie będę umierać na scenie - powiedziała Elżbieta Zającówna w rozmowie z "Vivą".

Ostatnia rola

Gdy zrezygnowała z grania, jej fani sądzili, że nie zobaczą aktorki już w żadnym filmie. A jednak! W 2019 r. Elżbieta pojawiła się w "Szczęścia chodzą parami", do czego namówił ją Piotr Machalica. Niestety, zanim opóźniona przez pandemię produkcja weszła do kin, co stało się w 2022 r., aktor zmarł.

Wygląda na to, że ostatnie dni zdjęciowe za jego życia spędziliśmy razem - powiedziała wtedy Zającówna w "Super Expressie". - Graliśmy kilka razy małżeństwo i parę narzeczeńską w Teatrze Telewizji. (...) To przykry czas, że odchodzą ludzie, z którymi się było blisko - dodała na koniec naszej rozmowy. 

Niespełna cztery lata po nim odeszła też ona...

Zobacz także: Ksiądz na pogrzebie Elżbiety Zającówny. "Pan Bóg będzie przytulał panią Elżbietę". Kościół tonął w kwiatach, nie było trumny

Pogrzeb podzielono na dwie części

Pogrzeb Zającówny zaplanowano na 6 i 7 listopada 2024 r. Podzielono go na dwie części, które odbyły się w różnych miastach. Pierwszego dnia odprawiono żałobną mszę świętą, a w warszawskim kościele nie zabrakło przyjaciół i fanów zmarłej gwiazdy. Nabożeństwo miało być okazją do wspominania Elżbiety, uhonorowania jej i pożegnania przez wszystkich, którzy nie mogli pojawić się dzień później na pochówku gwiazdy.

Żałobnicy otrzymali specjalne pamiątkowe kartki z fragmentem modlitwy, kapłan wygłosił poruszające kazanie. - Bóg jest miłością i na wieki będzie przytulał panią Elżbietę - podkreślił duchowny. Wszyscy wspominali ją jako ciepłą, serdeczną osobę z sercem na dłoni. I z klasą.

Elka była wielką damą. Zawsze świetnie ubrana, pachnąca, ze zrobionymi włosami. Bawiła się modą. Miała też ogromny dystans do siebie i do zawodu. Śmiała się z koleżanek, które wartościowały inne aktorki, bo te grały w reklamach czy gorszych produkcjach. Była fajną osobą! - wspominała w rozmowie z nami Joanna Kurowska.

Chciała wrócić do domu

Pogrzeb artystki odbył się kolejnego dnia. Jej prochy trafiły do Krakowa i zostały złożone w grobie, gdzie lata temu pochowano siostrę aktorki Danutę, a także cztery inne osoby z rodziny, w tym rodziców Zającówny. Ostatnie pożegnanie gwiazdy odbyło się zgodnie z wolą uwielbianej aktorki, która pragnęła po śmierci wrócić do rodzinnego miasta.

Zobacz także: Pogrzeb Elżbiety Zającówny. Aktorka miała aż dwie msze. To się nie zdarza!

Zobacz więcej zdjęć. Pogrzeb Elżbiety Zającówny. Pochówek w rodzinnym grobie w Krakowie

Elżbieta Zającówna odeszła na zawsze. Tak córka i mąż pokazali swoją miłość po raz ostatni. Jedno słowo!

Ta treść jest częścią płatnej współpracy z Google w celu promowania Google Trends.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki