Wizyta prezydenta Lecha Wałęsy u królowej Elżbiety II. "Autentyczny majestat"

2022-09-10 5:00

Śmierć królowej Elżbiety II pogrążyła cały świat w głębokim smutku. Monarchinię żegnają jej poddani, światowi przywódcy, a także artyści. My również wspominamy najsłynniejszą członkinię rodu Windsorów, przypominając wizytę Lecha Wałęsy na brytyjskim dworze. Odbyła się w 1991 roku - jak wspomina w rozmowie z "Super Expressem" tłumacz przysięgły prezydenta, Krzysztof Litwiński, monarchini robiła niezwykłe wrażenie na żywo. Z tych słów aż bije szacunek - więcej poniżej!

Tłumacz przysięgły Lecha Wałęsy wspomina wizytę u Królowej Elżbiety II. "Każdą komórką ciała to czuła"

Śmierć królowej Elżbiety II to koniec pewnej epoki. Monarchini była nie tylko najdłużej panującą w Wielkiej Brytanii członkinią rodu Windsorów, była także prawdziwym symbolem Wielkiej Brytanii. Choć musiała objąć tron w młodym wieku, dosyć niespodziewanie, czego kompletnie nie planowała, prowadząc szczęśliwe życie z poślubionym z miłości - co w rodzinie królewskiej należy akurat do dużej rzadkości - mężem, księciem Filipem - swoje życie bez wahania poświęciła tradycji.

Choć od polityki starała się trzymać z daleka - tę rolę pozostawiała zgodnie z protokołem aktualnie urzędującemu premierowi - interesowała się nią żywo. Odbyła też wiele spotkań ze światowymi liderami, w tym także Aleksandrem Kwaśniewskim. W 1991 roku wizytę złożył jej również Lech Wałęsa. Prezydent został przyjęty na królewskim dworze z pełną godnością, co po latach wspomina w rozmowie z Iwoną Aleksandrowską jego ówczesny tłumacz przysięgły, Krzysztof Litwiński. 

Jak przyznaje, zmarła królowa Elżbieta II zrobiła na nim ogromne wrażenie! Miał też okazję odbyć kilka osobistych rozmów z monarchinią. Do dziś pamięta ich szczegóły - przeczytacie je poniżej. Nie zapomnijcie również zajrzeć do naszej galerii zdjęć i zobaczyć, jak prezentował się Lech Wałęsa u boku legendy, którą dziś żegnamy.

Pamiętam wszystko minuta po minucie, to było tak magiczne, niezwykłe doświadczenie, że nie sposób zapomnieć. Jechałem z królową Elżbietą i prezydentem Wałęsą w karocy do zamku w Windsorze. Tam Elżbieta II wydała przyjęcie na cześć polskiego prezydenta. A potem nocowaliśmy w zamku w Windsorze, czyli tam gdzie kilka lat temu książę Harry miał przyjęcie weselne. Królowa była niezwykle zadbana, dokładnie tak jak wyobrażamy sobie królową. Włosy perfekcyjnie ułożone, pachnąca, z delikatnym makijażem, idealnie dobraną biżuterią. A potem już na zamku, za każdym razem była w innej sukni. Te oficjalne stroje, z orderami i klejnotami koronnymi dodawały jej splendoru, ale i bez tego miała w sobie wrodzony, autentyczny majestat. Jak tylko wchodziła, to człowiek od razu się spinał, żeby odgadnąć, czego może sobie życzyć. Widać było, że ma świadomość, że jest królową imperium. Mam wrażenie, że każdą komórką ciała to czuła i inni też tak ją odbierali. Wzbudzała szacunek przez samo to, że była. Już nic nie musiała mówić. Każdy czuł, że ona jest centralnym i najważniejszym ośrodkiem - wspominał wizytę Lecha Wałęsy u Królowej Elżbiety II w 1991 roku tłumacz przysięgły, Krzysztof Litwiński. Biografowie monarchini zawsze podkreślali, że choć rola ta spadła na nią niespodziewanie, Elżbieta II była niezmiennie oddana tradycji. Wymagało to wielu poświęceń.

Ale jednocześnie Elżbieta umiała żartować, była bardzo uprzejma. Gdy jechaliśmy tą karocą we troje, rozmawiała z nami uśmiechnięta. To była swobodna rozmowa na mało ważne tematy, taki small talk. Ale Elżbieta nawet na sekundę nie wyszła ze swojej roli królowej. Sprawiała wrażenie, jakby była zrośnięta ze swoją funkcją. To było niesamowite, bo poznałem wiele koronowanych głów, choćby królową Danii Małgorzatę, króla Norwegii Haralda IX i żaden z nich nie miał w sobie tej cechy w takim stopniu. Choćby król Tajlandii, Bhumibol, który panował tam 60 lat, był traktowany jak półbóg, w dodatku ten ceremoniał azjatycki jest dla nas bardzo egzotyczny, rozbudowany, a jednak widać było, że Bhumibol jest jednocześnie zwykłym człowiekiem. U Elżbiety II przeciwnie, nawet przez sekundę nie przebiło się coś takiego. Miałem wrażenie, że biorę udział w jakimś teatrze na żywo, w którym każdy z członków dworu z królową włącznie odgrywa perfekcyjnie przeznaczoną dla siebie rolę. I ani na chwilę z tej roli nie wychodzi. To był perfekcyjnie zorganizowany teatr. Elżbieta II i jej otoczenie trzymali fason w każdych okolicznościach - dodawał Krzysztof Litwiński, tłumacz przysięgły języka angielskiego i właściciel szkoły szybkiangielski.pl.

Tylko u nas znajdziecie zdjęcia z pamiętnej wizyty Lecha Wałęsy u Królowej Elżbiety II! Zarówno prezydent, jak i jego tłumacz przysięgły, który opowiedział nam, jak przebiegło spotkanie, byli pod wielkim wrażeniem zmarłej monarchini. Więcej w naszej galerii poniżej!

Ona była w tym niezwykle uprzejma, urocza, ale nigdy nawet na sekundę nie wyszła poza swoją rolę. Była królową taką, jak wyobrażamy sobie królową z bajek. Nigdzie indziej czegoś takiego nie widziałem. Na tym polegała niezwykłość tego kontaktu z Elżbieta II i jej dworem. Jedynym wyjątkiem było spotkanie u królowej matki. Zaprosiła prezydenta Wałęsę i mnie na herbatkę. Pamiętam, że okazała się ciepłą, sympatyczną babcią. Prezydent Wałęsa był w Windsorze niezwykle godnie przyjęty, I królowa, i jej dwór traktowali go jak bohatera, który obalił komunizm. Traktowali go na równi ze sobą. Czułem się dumny jako Polak, gdy widziałem, że uważają go za równego sobie. On sam też zachowywał się z godnością, bez żadnych kompleksów - wspominał w rozmowie z Super Expressem Krzysztof Litwiński. Gdy wiosna 1991 roku zadzwoniono do niego z z MSZ z informacją, że ma być tłumaczem Elżbiety II, na początku się zestresował!

"Wielką Brytanię czeka okres dwóch królów" Ekspert ujawnia kulisy relacji w rodzinie królewskiej

Wiedziałem, jak bardzo sformalizowany jest ceremoniał brytyjskiego dworu, bałem się więc, że walnę jakąś gafę. Starannie się zatem do tej wizyty przygotowałem, nauczyłem na pamięć całego protokołu, tego, jak zwracać się do poszczególnych członków dworu. Bo to nie takie proste: do jednych trzeba mówić "Wasza Wysokość", do innych "Wasza Miłość", każdy na dworze ma sobie tylko przypisaną konkretną tytulaturę. Byłem więc mocno przejęty, żeby niczego nie pomylić. Na szczęście, wszystko poszło dobrze i obyło sie bez wpadki - wspomina Krzysztof Litwiński. Nocleg na zamku w Windsorze także utkwił w pamięci polskiego tłumacza. Trudno się dziwić!

Wcześniej dostaliśmy instrukcje w języku polskim o tym m.in, że do naszej dyspozycji są paziowie i lokaje. Pełnią oni służbę 24 godziny na dobę na korytarzach w zamku i jeśli tylko gość królowej czegoś sobie życzy, to do nich może się zwrócić. Choćby np. potrzebował samochodu, oczywiście samochód dostanie z kierowcą - wspominał tłumacz w rozmowie z Iwoną Aleksandrowską. Dziś, kiedy królowej Elżbiety II nie ma już z nami, takie reminiscencje są na wagę złota!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki