Piosenkarka zażywa obecnie kąpieli słonecznych na wyspie Saint Lucia.
- Moja skóra była pokryta brzydkimi plamami. Byłam blada i wychudzona - mówi Amy. - Zdałam sobie sprawę, że jak się nie wezmę za siebie to już po mnie. Byłam w depresji, ćpałam i nie miałam w sobie już życia. Przyjazd tutaj wszystko zmienił. Dom jest dla mnie piekłem, ale jak widać udało mi się z niego uciec. Tam wszędzie dookoła mnie są narkotyki. Nie jestem w stanie nic zrobić, bo i tak wszyscy myślą, że jestem naćpana - wyznaje piosenkarka.
Dalsza część wyznania piosenkarki jest jeszcze ciekawsza.
- Tutaj jednak czuję się spokojna, bezpieczna i pierwszy raz w życiu mogę powiedzieć, że nie biorę narkotyków. Nie tknęłam ich odkąd tu przyjechałam i czuję się wspaniale, lepiej niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich lat - dodała z radością Winehouse.
Amy wieczorami komponuje i pracuje nad nowymi rytmami.
- Nocami przygrywam sobie na fortepianie. Zaczynam myśleć o nagrywaniu. Chciałabym uchwycić moje szczęście w tym miejscu w postaci kilku piosenek - powiedziała Amy.
Mamy nadzieję, że to już definitywny koniec z nałogiem artystki. Oby powrót do rzeczywistości nie okazał się także powrotem do narkotyków i życia w nałogu.