Z piwnicy na szczyt. Kora przeszła przez piekło, by zostać ikoną. "Dwa razy próbowała się zabić"

Kora, czyli Olga Sipowicz, dokładnie 8 czerwca 2025 roku obchodziłaby swoje 74. urodziny. Niestety, odeszła z tego świata przedwcześnie. I choć dla fanów była symbolem wolności, odwagi i kobiecej siły, jej dzieciństwo przypominało dramatyczny scenariusz filmu. Życie zaczęła w piwnicy, przeszła przez koszmar w domu dziecka, dwa razy żegnała się z tym światem, próbując odebrać sobie życie. A mimo to – nie złamała się. Kora stała się legendą, o której mówi się do dziś.

Kora urodziła się jako Olga Ostrowska, najmłodsza z pięciorga rodzeństwa, w zubożałej rodzinie z Kresów. Mieszkali w pralni, w piwnicy secesyjnej kamienicy przy ulicy Grottgera w Krakowie. Jak opowiadał po latach jej mąż, Kamil Sipowicz: „Popłakałem się, bo dotarło do mnie, że to piękna kamienica, a Kora żyła w piwnicy. Przedzielali tę piwnicę kocem. Była piątym dzieckiem. Ojciec był schorowany, matka chora na gruźlicę – nie udźwignęła tego i oddała ją do domu dziecka” - mówił w rozmowie z "Wysokimi Obcasami". Wraz z siostrą trafiła do placówki prowadzonej przez zakonnice w Jordanowie. Spędziły tam pięć lat, które Kora wspominała jako absolutny koszmar. Dzieci były bite, ciągnięte za uszy, poniżane.

- Miałam naderwane uszy. Zakonnice karały za moczenie się, za zabrudzenie rajstop, za czytanie książek. Żyłyśmy w ciągłym napięciu. Człowiek czuł się niewidzialny. Nikt nie kochał. Ta potrzeba czułości zostaje na całe życie - wyliczała Kora w wywiadzie dla "Vivy" z 2012 roku.

W piosence „Zabawa w chowanego” Kora wyznała ponadto, że była molestowana przez księdza. - To było straszne doświadczenie, które zostawiło we mnie głęboką ranę - przyznawała później w rozmowach z dziennikarzami. Legendarna artystka za młodu próbowała dwa razy odebrać sobie życie - raz już jako kilkuletnie dziecko, połykając tabletki, potem jako nastolatka, podcinając żyły. Wszystko, co Kora zrobiła później – to była odpowiedź. Ucieczka od bólu, ale też krzyk tych, którzy nigdy nie mieli głosu. Szczegóły poniżej.

Czytaj także: Kora przed śmiercią spotkała się z Małgorzatą Potocką. "Cały czas chciało mi się płakać". Poruszające sceny w kuchni

Kora przeszła trudną drogę. Życie odebrał jej rak jajnika w czwartym stadium

Kora niejednokrotnie przyznawała się w mediach do tego, że chorowała na depresję i czuła, że świat nie dawał jej miejsca. Szybko stała się częścią krakowskiej bohemy, hippiską, artystycznym duchem z ulicy. Zaczęła używać pseudonimu „Kora”, zażywała środki odurzające, żyła intensywnie – balansując na granicy destrukcji. W tym chaosie pojawił się Marek Jackowski, muzyk, który nie tylko ją pokochał, ale dał jej też nowe narzędzie – scenę.

Czytaj więcej: Wielkie wzruszenie na koncercie dla Kory! Obłędne występy, ale publika płakała tylko w jednej chwili

Wkrótce Maanam stał się jednym z najważniejszych zespołów lat 80., a Kora jego ikoną. Jej styl, głos, obecność – wszystko było inne. Miała w sobie charyzmę, której nie da się wyreżyserować. W tekstach śpiewała o samotności, kobiecości, miłości i władzy. W „Boskie Buenos” była wulkanem energii, w „Krakowskim spleenie” – głosem zmęczonego pokolenia. Na scenie potrafiła być magnetyczna, poza nią – trudna, ale zawsze prawdziwa. Nigdy nie chciała być „dziewczyną z sąsiedztwa”, bo – jak mówiła – sąsiadka ma inne problemy niż ona.

Mimo sławy, nie unikała tematów niewygodnych. Otwarcie mówiła o marihuanie, depresji, samotności. Diagnoza – rak jajnika w IV stadium – przyszła za późno. Lekarze przez lata leczyli ją „na żołądek”. Kora jednak się nie poddała. Przeszła operacje, chemioterapię, pracowała, występowała w „Must Be the Music”. Z bólem, który zabierał jej pamięć, dalej walczyła – nie tylko o siebie, ale i o inne kobiety. To dzięki jej nagłośnieniu sprawy lek Olaparib trafił na listę refundacyjną.

Kora ostatnie miesiące spędziła w domu. Chciała spędzić ten czas wśród najbliższych

Kora na ostatnie miesiące życia zaszyła się w swoim domu w Bliżowie. Otoczona rodziną, przyjaciółmi, obrazami i ukochanym psem Ramoną, pisała teksty na płytę, której już nie zdążyła nagrać. Zmarła 28 lipca 2018 roku. Gdy odeszła, Polska na chwilę wstrzymała oddech. Media zalane zostały jej zdjęciami, piosenkami, fragmentami wywiadów. Jedna z najodważniejszych i najbardziej niepowtarzalnych postaci naszego życia kulturalnego odeszła – ale nie została zapomniana.

Jej historia to coś więcej niż życiorys. To przypomnienie, że nawet wychodząc z piwnicy, z krzywdą, biedą i samotnością – można dojść na szczyt. Nie przez cud, ale przez wolę życia, odwagę i niezgodę na bylejakość.

Zobacz galerię zdjęć: Kamil Sipowicz pokazał dom na Roztoczu, w którym mieszkała Kora

Super Express Google News
QUIZ. Kora czy Beata Kozidrak. Kto śpiewa te szlagiery? "Biała armia", "Boskie Buenos", "Józek"
Pytanie 1 z 20
"Józek, nie daruję ci tej nocy" to kawałek, który śpiewa:
Tu umierała Kora. Jej mąż po raz pierwszy pokazał wnętrza domu na Roztoczu
Mellina
Doktor z Tik Toka: Polska nauka jest zepsuta! | MELLINA – Meller

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki