Nie ma wątpliwości, że Kamil Lemieszewski to kolorowy ptak show-biznesu, ale także wielki społecznik. Majówkę postanowił poświęcić się dla dobra sprawy. Wyruszył na rowerze w długą i męczącą trasę, żeby pomóc polskim harcerzom z Mazur. Gwiazdor pomógł im wyremontować harcówkę.
Wielkie serce Kamila
Lemieszewski w długi majowy weekend mógł odpoczywać jak większość Polaków, ale to nie w jego stylu. - Właśnie przejechałem na rowerze 300 kilometrów, na Mazury i do Warszawy. A tam na miejscu z kolegami zrobiliśmy dla harcerzy sanitariaty i prysznice w harcówce – opowiada „Super Expressowi” Kamil Lemieszewski. A skąd taki pomysł? - Przed majówką mój kolega i ksiądz z krakowskiego zakonu zaproponował mi, czy nie mógłbym mu pomóc przy pracach budowy sanitariatu oraz kabin prysznicowych dla harcerzy na Mazurach w Rajgrodzie. Z racji, że potrafię remontować i budować dom oraz znam się na hydraulice zgodziłem się. Tylko, że trzeba było tam pojechać i dojechać, bagatela 180 kilometrów w jedną stronę. Pogoda na majówkę zapowiadała się wybornie, zatem wsiadłem na rower, pakując kilka niezbędnych ubrań w sakwy, pojechałem w kierunku Augustowa. Słońce prażyło bardzo mocno i groziła przygoda oparzeniami oraz udarem, ale się nie poddawałem. Po drodze, jadąc spotkałem aktora Mrozińskiego biegnącego wzdłuż kanału Żerańskiego, gdzie chwilę jadąc on biegnąc porozmawialiśmy i zostało mi 9 godzin pedałowania – relacjonuje artysta, który okazał się także złotą rączką.
Nie obyło się bez problemów technicznych
Jak to bywa w podróży, i Kamil miał niespodzianki.- Niestety w Puszczy poluzowały się sakwy i trzeba było szybko się ogarniać technicznie, bo pocięte stopy bolały od uderzenia, a komary wysysały krew bezlitośnie. W dodatku na drodze w lasach i puszczach roiło się od węży polski natury i to różnych rozmiarów, nawet na jezdni. Zatem lepiej było być w ruchu. Kiedy nastał wieczór, GPS wyprowadził mnie w pole i ostatnie kilometry jechałem w trudzie po piachu, aż wyjechałem na ścieżkę do Łomży i stamtąd, zabrała mnie już ekipa do harcówki – wspomina aktor.
Lemieszewski spędził z harcerzami trzy dni. - Tam przez 3 dni budowaliśmy charytatywnie sanitariaty oraz połączenia instalacji hydraulicznej, plus po zimie trzeba było ogarnąć kuchnię i instalacje. Wieczorami rozmawialiśmy z harcerzami o realizacji marzeń i pracy aktora orz kaskadera. Pomimo dużej ilości węży w lesie i jeziorze to i tak pływaliśmy w zbiorniku wodnym - przynajmniej tak po całodziennej pracy można było uciec od komarów. Ostatniego dnia majówki, po mszy polowej i kazaniu wszyscy się rozeszliśmy, a ja na rowerze wróciłem do Warszawy pedałują przez cały dzień kolejne 150 kilometrów, aby zdążyć na casting – opowiada Kamil.