W czwartek około 19:30 w Ząbkach przy ulicy Powstańców 62 wybuchł pożar. Ogień pojawił się na dachu, potem schodził w dół, na kolejne piętra. Płonęły trzy połączone ze sobą budynki ułożone w kształt litery „C”. W akcji gaśniczej uczestniczyło około 250 strażaków z 60 zastępów. Przed północą komendant główny Państwowej Straży Pożarnej poinformował, że sytuację udało się opanować.
Dziennikarz uciekł przed ogniem z jednym plecakiem
To było jak wojna. Wybuchła panika. Ludzie krzyczeli, biegali, część płakała. Uciekaliśmy w popłochu
– relacjonuje Pokrzywnicki w rozmowie z Radiem Wnet.
Dziennikarz zdołał wynieść z pożaru tylko plecak, który chwycił podczas akcji ratunkowej strażaków.
Wyszedłem bez dokumentów, bez kluczy, bez telefonu. Nie mam nic. Spojrzałem na Biblię, ale nie zdążyłem jej zabrać. Zabrałem plecak z różańcem i uciekłem
– mówi dziennikarz.
Stracił dorobek życia i materiały do książki
Jak się okazuje, Pokrzywnicki był w trakcie pracy nad książką. Niestety, ogień strawił rękopis, materiały zbierane przez lata.
Miałem tam pamiątki z Jerozolimy, różańce, krzyżyki. Figurka Matki Bożej Fatimskiej ocalała, ale stopiła się od dołu. Mam ją w plecaku. To wszystko.
Z mieszkania dziennikarza Radia Wnet na poddaszu nie zostało dosłownie nic.
Nie ma kuchni, nie ma książek, nie ma butów. Spłonęło wszystko. Wszedłem na chwilę w kapciach, które się rozpadły, bo przesiąkły wodą i zaczęły się rozwarstwiać. Z butów nic. Zostaje jeden różaniec. Nie mam ani jednej łyżki, ani jednej koszuli.
Przyjaciele proszę o pomoc dla dziennikarza
Z pomocą ruszyli koledzy z redakcji, przyjaciele i słuchacze. Radio Wnet uruchomiło specjalną zbiórkę na platformie Patronite. Pieniądze pomogą mu odtworzyć choć część podstawowych rzeczy: telefon, dokumenty, ubrania, sprzęt do pracy.
Dziennikarz Radia Wnet mieszkał w tym budynku w Ząbkach od pięciu lat.
To był dom spółdzielczy, 300 mieszkań, ludzie bardzo różni: Polacy, Ukraińcy, muzułmańskie rodziny, osoby z byłych republik radzieckich. Było taniej niż w Warszawie. Niestety, dach przeciekał, mieszkańcy to zgłaszali, ale nie zdążono go wyremontowa. Straciłem wszystko, ale jestem wdzięczny, że żyję. Mam 59 lat. Zaczynam od zera.