„Ta torebka to totalny fake. Dostałam ją, to noszę”
W relacji Marianna Schreiber tłumaczy, że komentarze o rzekomym „luksusowym życiu” są zupełnie chybione.
i
– A jakaś pani mi napisała, że ja się kreuję na jakąś bogatą laskę… Kurczę, z której strony? – dziwi się.
– Chodzę ciągle w tych samych ciuchach, ubieram się w sieciówkach. Ta torebka to jest totalny fake. Dostałam ją, więc szanuję i fajnie mi się jej używa. Ale zobaczcie, chodzę z dziurą w torebce, totalnie.
Na nagraniu naprawdę widać ubytek w materiałach i przetarcia. Influencerka nie ukrywa, że nie ma potrzeby wyrzucać rzeczy, dopóki ich „żywot się nie skończy”.
„Noszę rzeczy, aż będzie wstyd”
Aleksandra Kwaśniewska wygląda inaczej. Najnowsze selfie gwiazdy robi furorę
Marianna dodaje, że to jej styl życia, a nie „kreowanie bogactwa”.
– To nie chodzi o to, że nie mogę sobie kupić nowej torebki. Ja po prostu noszę rzeczy aż do czasu, aż one się skończą totalnie. Aż będzie wstyd je nosić – mówi.– Dopiero kupiłam nowe, jak totalnie mi się zjechały – tłumaczy.
Kurtka za 100 zł z Zary. Na wieszaku, wytarta od perfum
Schreiber dla przykładu pokazuje też kurtkę z Zary za niecałą stówę, którą ma już około dwóch lat. Wisi na wieszaku, a wytarte od perfum ramiona i kołnierz widać na pierwszy rzut oka. Mimo to influencerka nadal w niej chodzi, bo jak podkreśla, rzeczy mają służyć, a nie robić wrażenie.
Jeden przekaz: zero lansu, pełna normalność
Cała jej relacja sprowadza się do tego, że zarzut o rzekome „obnoszenie się pieniędzmi” jest dla niej kompletnie oderwany od rzeczywistości. Jej codzienność to sieciówki, stare rzeczy, prezenty z drugiej ręki i ubrania noszone aż do ostatniego tchu i właśnie to chciała pokazać.
Poniżej galeria zdjęć: Marianna Schreiber w europarlamencie