Marta Nawrocka w ekskluzywnym wywiadzie dla "Super Expressu"
Po raz pierwszy Marta Nawrocka, żona Karola Nawrockiego, kandydata na prezydenta popieranego przez PiS, zdecydowała się ujawnić największe sekrety swojego męża i dzieci. W ekskluzywnej rozmowie przeprowadzonej w marcu tego roku z "Super Expressem" opowiada jak wygląda jej praca. - Wchodzimy do nielegalnych punktów z grami hazardowymi, zatrzymujemy ludzi, zabezpieczamy automaty, gotówkę prowadzimy czynności procesowe - relacjonuje. Zdradza jak sześcioletnia córka Kasia reaguje, gdy widzi tatę w telewizji. - Leci do telewizora i wysyła buziaczki. Kasia zastanawia się dlaczego tata z telewizora nie reaguje i jest się w stanie nawet o to obrazić - uśmiecha się. I ocenia walkę polityczną między PO i PiS. - Jest taki rozjazd, że zamiast się zająć rządzeniem dla obywateli, to zajmują się sami sobą i kłótniami. Marzę, by ten konflikt się zakończył - podkreśla.
- Przychodzi Pani do pracy, zakłada kominiarkę, w kaburze jest naładowany pistolet. Jedziecie na akcje i co się dzieje dalej?
- I wtedy zaczyna się twarda gra (śmiech). Od 18 lat pracuje w Krajowej Administracji Skarbowej, tych akcji było bardzo dużo. Wchodzimy do nielegalnych punktów z grami hazardowymi, zatrzymujemy ludzi, zabezpieczamy automaty, gotówkę prowadzimy czynności procesowe. Walczymy z nielegalnym hazardem, który działa poza przepisami prawa oraz mocno uzależnia. W takich punktach nie ma żadnej kontroli nad ludźmi, którzy tam grają, czy są pełnoletni, trzeźwi. Co warto podkreślić budżet państwa na tym mocno cierpi gdyż w tych miejscach gry nie są opodatkowane i działają ponad prawem.
- Często pani używa broni, chwytów obezwładniających?
- Mamy bardzo zgrany, dobrze wyszkolony zespół. Chwyty obezwładniające mam opanowane. Jestem blisko, żeby pomóc w zatrzymaniu, czy przeszukaniu kobiet. Z broni korzystam głównie na strzelnicy, choć rzeczywiście w pracy może okazać się konieczna w każdej chwili. Od razu uspokoję, moja praca jako funkcjonariuszki administracji celno-skarbowej nie polega tylko na uczestniczeniu w tego typu akcjach. Prowadzimy również kontrole w kasynach, w zakładach bukmacherskich, w legalnych punktach z automatami.
- Karol Nawrocki bardzo boi się o swoją żonę, o jej służbowe akcje?
- Myślę, że jak każdy troskliwy i kochający mąż, martwi się o swoją żonę, ale ma też zaufanie do mnie i wie, że jestem doświadczona w swoim zawodzie. Mam przy sobie świetnie wyszkolony zespół i te obawy są znacznie mniejsze, niż były na początku mojej pracy. W związku z zagrożeniami jakie występują na takich akcjach jesteśmy zawsze wyposażeni w środki przymusu bezpośredniego oraz broń. Nasze doświadczenie, zespół, wyposażenie pozwalają czuć się bezpiecznie, choć rzeczywiście ta praca do łatwych nie należy. Stres jest ale potrafię sobie z nim skutecznie radzić.
Polecany artykuł:
- Są dni, kiedy Karolowi Nawrockiemu lepiej zejść z drogi, kiedy widać, że wraca z pracy zdenerwowany?
- On jest ostoją spokoju. Jest opanowany i rozważny, nie ulega złym emocjom. Karol ma to w sobie, że umie oddzielić pracę od życia prywatnego. Dużo rozmawiamy. Wiem, że pomimo tego, że jest szalenie zajęty i zaangażowany w pracę, w to co się u niego dzieje, cały czas myśli o tym co u mnie, co u dzieci. Pyta co u Kasi jak w przedszkolu, zna imiona jej koleżanek, wszystkich ulubionych pań z przedszkola. Śledzi na bieżąco wszystkie mecze Antka, który jest bramkarzem w Pokoleniach Lechii Gdańsk, zna składy, wyniki meczów. rozmawiają o tym, jakie błędy popełnił Antek w czasie meczu, chwali gdy mu dobrze pójdzie. Karol ma doskonały kontakt z Danielem, z którym sporo rozmawia o politycznych sprawach, rozmawiają o problemach dzielnicy, której Daniel jest radnym, o jego sytuacji na studiach czy w pracy. Jesteśmy ze sobą na bieżąco.
- Jak spędzacie czas wolny?
- Z córeczką bardzo lubimy jeździć na rowerach, to jest taka nasza wspólna pasja. Jak się zaczyna wiosna, to od razu wskakujemy na rowery. Bardzo lubimy rodzinne wyjazdy na Mazury czy na Kaszuby. To tam aktywnie spędzamy czas w naszym gronie. Aktualnie, gdy jest na to czas chętnie chodzimy razem do kina ale też bardzo lubimy grać w planszówki. Karol lubi grać z Danielem w szach, zaś z młodszym Antkiem gra na konsoli w piłkę. Mamy takie szybkie tempo życia zawodowego, że w tym prywatnym potrzebujemy złapać oddech i wypoczywać we własnym gronie i najlepiej w naszym domu w Gdańsku. Może to niecodzienne, ale bardzo lubimy stare polskie seriale „07 zgłoś się” czy „Alternatywy”. Jeśli chodzi o kino na dużym ekranie to uwielbiamy Gladiatora.
- Pamięta pani moment, kiedy mąż wrócił do domu i powiedział: chcę zostać prezydentem?
- Wszedł i powiedział, że musimy poważnie porozmawiać. Zapytał co o tym sądzę. Powiedziałam, że znając jego charakter, determinację, odporność i pracowitość będzie walczył do ostatniego dnia. On przede wszystkim kocha Polskę. Najwięcej pytań z tym związanych ma nasza najmłodsza, sześcioletnia córka Kasia, która tak łatwo nie chce taty oddać do pałacu (śmiech). Chce mieć tatę wyłącznie dla siebie. Gdy widzi tatę w telewizji to leci do telewizora i wysyła buziaczki. Kasia zastanawia się dlaczego tata z telewizora nie reaguje i jest się w stanie nawet o to obrazić (uśmiech). Codziennie rozmawiamy i całą rodziną kibicujemy mu, wspieramy go i wierzymy, że wygra.
- Marta Kaczyńska na niedzielnej konwencji ostrzegała Panią przed przemysłem propagandy, kłamstwa, hejtem…
- Wszyscy pamiętamy, co robiono z rodzicami Pani Marty, ze śp. Prezydentem Lechem Kaczyńskim i Panią Marią, Pierwszą Damą. Myślę, że Marta Kaczyńska miała na myśli to, że druga strona chce zniszczyć mojego męża, że obrzydliwe rzeczy o nim piszą. Kompletnie nieprawdziwe. Ale to nas nie złamie, nas to nie rusza. To ja znam najlepiej swojego męża, wiem że jest silny i uczciwy. Hejt, który spada na naszą rodzinę ma miejsce w tej chwili głównie w mediach i internecie. W codziennym życiu tego jeszcze nie odczułam, pojawiły się raczej słowa wsparcia i życzenia siły.
- Bardzo mocno wyszła Pani w kampanię, bo zdecydowała się na otworzenie waszych domowych drzwi i bardzo osobiste wyznania dotyczące sfery prywatnej.
- Wspieram swojego męża i bardzo chce mu pomóc. Chcę być jego silnym wsparciem. Jako mała dziewczynka chodziłam przez 6 lat do szkoły baletowej. Ta szkoła, jej nauczyciele, ukształtowali mnie, mój charakter, zdobyłam tam twardą skórę. Dzięki temu mogłam radzić sobie z trudnymi sprawami w dorosłości. Wyzwaniem było młode macierzyństwo i pewnie Daniela ma pan na myśli zadając to pytanie. Zupełnie nie odczuwamy żadnego kompleksu, nie ma znaczenia, że Karol nie jest biologicznym ojcem Daniela i nie ma takiej sytuacji, że Daniel jest mój, a Antek i Kasia nasze. Daniel zna i kocha jednego ojca i jest nim Karol.
- Jako Pierwsza Dama będzie pani zabierała publicznie głos w ważnych sprawach? Jak na przykład kwestia aborcji?
- Moja osobista historia i to, że młodo zostałam mamą ukształtowało moją postawę za życiem. Panie redaktorze, nie lubię „gdybać”, wyznaję zasadę: czynny nie słowa.
- Brakowało Pani głosu Agaty Dudy w tej sprawie? Brakuje Pani jej głosu w ważnych sprawach?
- Nie chciałabym oceniać działalności żadnej z dotychczasowych Pierwszych Dam. Uważam, że pani Agata jest przez niektórych niedoceniana. Podejmuje inicjatywy, angażuje się w akcje społeczne i do pałacu zaprasza m.in. młodzież, odwiedza szkoły popowodziowe. Jej zaangażowanie nie jest eksponowane w telewizji a przynosi wiele dobrego.
- Czy chciałaby się zająć jako Pierwsza Dama?
- Chciałabym się skupić na młodzieży, zwłaszcza tej z problemami osobistymi i psychicznymi, które często się biorą z tego, co się dzieje w internecie, z hejtu. Przerażająca jest dla mnie cyberprzemoc. Młodzi potrzebują pomocnej dłoni i silnej rodziny. Ważne są też sprawy osób starszych i niepełnosprawnych – musimy jako społeczeństwo zrobić więcej dla tych grup, dla ich roli i wagi w naszym kraju.
- Po wyborach żona prezydenta rezygnuje z kariery zawodowej. Pierwsza Dama ma sporo obowiązków, ale pensji nie dostaje. M.in. PiS proponował projekt wprowadzający pensję dla Pierwszej Damy.
- Nigdy mnie nie interesowało to, czy Pierwsza Dama dostaje wynagrodzenie. Aktualnie jestem na bezpłatnym urlopie, bo zdecydowałam się wspierać w kampanii męża i jestem dumna w jakim miejscu znalazł się mój mąż, a ja czuje zaszczy jako jego małżonka, że mogę w tym uczestniczyć.
- Nie dziwi Pani to, że największe partie w Polsce nie stawiają w wyborach prezydenckich na kobiety?
- Mieliśmy trzy panie premier w ostatnich dekadach, choć rzeczywiście mężczyźni przeważają na najważniejszych stanowiskach. Myślę, że decyduję o tym przekonanie wielu, czasem stereotyp, że to mężczyzna kojarzony jest z siłą i przywództwem. Wybory w USA pokazały już kolejny raz, że także Amerykanie nie są gotowi na kobietę prezydenta. Ten efekt jest wzmacniany przez niepewny czas w jakim żyjemy.
- Opinię silnego i bezwzględnego polityka ma Jarosław Kaczyński. Siedziała Pani koło prezesa na niedzielnej konwencji. O czym rozmawialiście?
- Zupełnie w ten sposób go nie odbieram. To jest tak, że są fakty i są próby ich przekłamywania przez niektórych, tak jak wielu próbuje rysować nieprawdziwy obraz pana Jarosława Kaczyńskiego. Uważam, że pan prezes to człowiek błyskotliwy, sympatyczny, wesoły i z bardzo dużym dystansem do siebie.
- Teraz będzie Pani częściej widywała się z prezesem. Wchodzi pani mocno w kampanię męża. W jaki sposób pani chce przekonać Polaków do Karola Nowackiego?
- Nie znam większego patrioty niż mój mąż. Bardzo kocha Polskę, martwi się o nią, o to co się dzieje w dzisiejszych czasach. Jest bardzo pracowity, zdeterminowany. Jeżeli w coś się zaangażuje, to wkłada w to całe serce. Wierzę, że wygra wybory. Ja chcę mu w tym pomóc, najlepiej jak będę potrafiła.
- Ma pani konkretny pomysł na swój udział w kampanii? Wie pani, które grupy społeczne chce pani przekonywać, w jaki sposób, gdzie pojechać?
- Plan mam, ale nie chcę już teraz wszystkiego zdradzać. Na pewno najbliższy weekend spędzę z kobietami. Będą dwa spotkania w Dniu Kobiet. Będę przekonywała kobiety do głosowania na mojego męża i dam gwarancję, że nie sprawi zawodu.
- Mąż konsultuje z panią albo może pani podrzuca mężowi jakieś propozycje, obietnice.
- Rozmawiamy na te tematy i uważam, że dobrym jego bardzo dobrym postulatem jest podniesienie drugiego progu podatkowego oraz 0% PIT dla rodzin z dwójką dzieci. Wiele osób wpadło w ten drugi próg pod koniec roku, drastycznie obcinane były ich pensje, a drożyzna w koło szaleje. Najbardziej tę drożyznę odczuwają rodziny z dziećmi, bo wydatki tam są największe, dlatego państwo powinno dać tym rodzinom preferencje podatkowe. Mój mąż dużo mówił o edukacji, by rodzice mieli jeszcze większy wpływ na dziecko, poruszał temat ochrony zdrowia. Dużo miejsca poświęcił sprawie nielegalnej migracji. Mam znajomych, którzy mieszkają w Niemczech, we Francji czy w Szwecji i tam jest coraz niebezpieczniej, ludzie obawiają się o swoje dzieci. Mąż przedstawił propozycje podwyżek dla emerytów. Ważnym tematem dla Polaków jest Centralny Port Komunikacyjny. Są miejscowości, które są wykluczone komunikacyjnie i ciężko jest im dostać się do dużych miast. Polska jest jednością i chciałabym, żeby wszyscy mieli równy dostęp, do transportu w różnych wersjach samochodowej, lotniczej czy kolejowej.
- Są szanse na realizacje tych postulatów? Przecież rządzi odwieczny wróg PiS, czyli rząd Koalicji Obywatelskiej.
- Nie wyobrażam sobie sytuacji w której rządzący działaliby przeciw obywatelom. Mój mąż przedstawił propozycje, które są dla wszystkich obywateli, są dla dobra wszystkich Polaków. Wiem, że nie rzuca tego jako „trik wyborczy”, Karol będzie robił wszystko, by te obietnice spełnić, by ludziom żyło się lepiej. Jeśli Polacy za tym zagłosują to obowiązkiem polityków jest wprowadzić te rozwiązania. Choć wiem, że teraz politycy mają z tym problem.
- Pani mąż słyszy z kolei, że jeśli wygra, to swoje decyzje będzie konsultował na Nowogrodzkiej, czyli w gabinecie prezesa.
- Mój mąż jest obywatelskim kandydatem na prezydenta, popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość. Tym się różni od innych kandydatów, że nigdy nie był politykiem, nigdy nie miał aspiracji politycznych, bo zawsze uważał, że jako państwowiec więcej zrobi dla Polski niż polityk. Będzie miał jednego szefa, a właściwie blisko 40 milionów Szefów – po prostu będzie działał dla zwykłych Polaków.
- Jak pani ocenia walkę tych dwóch plemion?
- Przykro się na to patrzy. Jest taki chaos w państwie, że - wypowiadając się za siebie jako zwykłego obywatela - nie wiem, kto jest sędzią, kto jest prokuratorem czy to co się dzieje ma inny cel poza robieniem politycznej burzy? Jest taki rozjazd, że zamiast się zająć rządzeniem dla obywateli, realizowaniem swoich obietnic żeby Polakom się żyło lepiej, to zajmują się sami sobą i kłótniami. Marzę, by ten konflikt się zakończył.
- Pani i mąż zawsze głosowaliście na PiS?
Tak, Zawsze mieliśmy konserwatywne poglądy. Głosowaliśmy na kandydatów, którzy nieśli za sobą takie wartości wokół których jako naród powinniśmy się jednoczyć: patriotyzm, tradycja czy wiara. Myślę, że jesteśmy takim pięknym, bogatym kulturowo krajem, że nie możemy mieć kompleksów. Nie rozumiem osób, które za granicą wstydzą się, że są Polakami.
W galerii poniżej zobaczysz zdjęcia Karola Nawrockiego z żoną
