WARSZAWA: Dziwny remont w szpitalu

2013-04-21 10:52

Szok! Tydzień temu w szpitalu na Solcu na kilkadziesiąt minut zgasło światło na sali operacyjnej. Nie byłoby problemu, gdyby zadziałał zakupiony za ponad 100 tys. zł agregat prądotwórczy. Niestety, ten od ponad czterech miesięcy stoi na dziedzińcu! To jeden z wielu przykładów osobliwego zarządzania szpitalem przez prezes utworzonej tam spółki. Kolejny to remont Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, który pani prezes zamierza przeprowadzić w... tydzień. Dyrektor biura polityki zdrowotnej Dariusz Hajdukiewicz (52 l.) na to wszystko pozwala i nie widzi problemów!

Szpital na Solcu po przekształceniu w spółkę miał wyjść na prostą i przestać się zadłużać. Ale po ponad dwóch latach jej funkcjonowania nawet pracownicy zaczęli się bać, że placówka może nie przetrwać rządów powołanego przez miasto zarządu. Wszystko przez kontrowersyjne poczynania stojącej na jego czele prezes Teresy Wiśniewskiej (48 l.), byłej księgowej, a potem dyrektor szpitala. - Prezes swoimi niezrozumiałymi decyzjami naraża placówkę tylko i wyłącznie na straty. Boimy się, że jak tak dalej pójdzie, grozi nam likwidacja - mówi wprost Anna Białowolska-Ruli (51 l.), szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Szpitalu Solec. Nie chodzi tu tylko o narastający dług, który wynosi już ponoć ponad 2 mln zł.

Przykład? Zakup agregatu prądotwórczego za ponad 100 tys. zł, który od końca roku stoi na dziedzińcu szpitala i niszczeje, bo nikt go jeszcze nie zainstalował. - Tydzień temu przez 55 minut nie było prądu. Ciemno było między innymi na dwóch salach operacyjnych, na których trwały akurat operacje! - mówi jeden z pracowników szpitala. To jednak nie wszystko. Szpitalowi grozi utrata Szpitalnego Oddziału Ratunkowego! NFZ w ubiegłym roku zarzucił spółce nieodpowiednie dla SOR warunki lokalowe i sprzętowe, i dał czas na naprawienie uchybień, ale zarząd nic nie zrobił, więc nałożył na szpital blisko 150 tys. zł kary. Prezes przejrzała na oczy dopiero po tym, jak NFZ uznał, że niespełniający warunków SOR ma zostać zamknięty z końcem marca. Zobowiązała się, że przebuduje SOR do 23 kwietnia. Remont zaczął się we wtorek 16 kwietnia, co oznacza, że poważna przebudowa ma zająć ledwie... tydzień!

W szpitalu na wariackich papierach stawiane są ściany z płyt kartonowo-gipsowych, a pracownicy boją się katastrofy. Prace prowadzone są bowiem na podstawie tajemniczego projektu wybranego bez konkursu.

- Prezes zapewniła mnie, że projekt jest legalny - mówi z kolei dyrektor Dariusz Hajdukiewicz (52 l.), który nie zaprząta sobie głowy tymi problemami i twierdzi, że remont SOR-u właśnie... się kończy. - To niewielkie prace. Kwestia zamknięcia pewnych okien i dostosowania do dość tolerancyjnych norm - dodaje. O prezes szpitala złego słowa nie powie. - Podziwiam załogę i zarząd, że sobie do tej pory tak dobrze radzą - mówi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki