Warszawa: Policja ściga spadochroniarzy w sutannach!

2014-09-17 4:00

Czterech śmiałków przebranych za księży kilka dni temu skoczyło z Pałacu Kultury i Nauki. Weszli na taras widokowy, wdrapali się na gzyms i ze spadochronami rzucili w otchłań nad miastem. Kiedy bezpiecznie wylądowali, zwinęli błyskawicznie sprzęt i uciekli białym autem.

Po wszystkim fałszywi duchowni pochwalili się filmem ze swojego wyczynu w sieci, a ten szybko trafił do organów ścigania. I teraz już nawet Święty Boże im nie pomoże. Szuka ich policja.

Funkcjonariusze muszą teraz znaleźć bohaterów filmu i pociągnąć ich do odpowiedzialności

Nie wiadomo, czy ten wybryk był bardziej zabawny, czy idiotyczny, ale na pewno nielegalny. W piątek w sieci pojawił się film opublikowany przez brytyjską Barcoft.tv. Widać na nim, jak do Pałacu Kultury i Nauki wchodzi czterech młodych mężczyzn odzianych w sutanny. Uśmiechnięci od ucha do ucha duchowni wjeżdżają na ostatnie piętro budynku, śpiewając "Chwała na wysokości". Tam się zamykają w toalecie, by założyć przemycone pod sutannami spadochrony. Później, ku przerażeniu przebywających na tarasie widokowym turystów, wdrapują się po kracie zabezpieczającej i stają na gzymsie z drugiej strony. - Spokojnie, jesteśmy spadochroniarzami - uspokajali.

Zobacz też: Warszawa: zjazd na Wisłostradę już gotowy. Ciężarówki sprawdziły kolejną estakadę

Za wykonanie takiego skoku bez zezwolenia grozi im kara grzywny

Za chwilę jeden po drugim lecą 114 metrów w dół, prosto na plac Defilad. Minutę później nie ma po nich śladu. Fałszywi księża pakują się do samochodu i z piskiem opon odjeżdżają z miejsca zdarzenia, pozostawiając po sobie tylko kłęby dymu i oniemiałą publiczność. Okazało się, że skoczkowie to członkowie grupy sportów ekstremalnych NoLimit. Funkcjonariusze muszą teraz znaleźć bohaterów filmu i pociągnąć ich do odpowiedzialności. - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie w związku z naruszeniem prawa lotniczego. Przeglądamy nagrania z monitoringu i przesłuchujemy świadków, by ustalić, kim są ci mężczyźni. Za wykonanie takiego skoku bez zezwolenia grozi im kara grzywny lub nawet rok więzienia - mówi komisarz Robert Szumiata ze śródmiejskiej komendy.

Dlatego skoczkowie, gdziekolwiek się skryli, powinni zacząć się już modlić do św. Michała Archanioła, patrona spadochroniarzy, bo jego wstawiennictwo może się im bardzo przydać.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki