Katastrofa smoleńska

i

Autor: Wikipedia

Katastrofa smoleńska. Sztuczna mgła, wybuchające parówki, bomba termobaryczna – wszystkie teorie spiskowe wokół Smoleńska

2021-04-10 4:55

Katastrofa smoleńska. Antoni Macierewicz postanowił jej 11. rocznicę uczcić kolejnymi informacjami na temat wyników prac jego komisji, wyjaśniającej od lat, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. Najnowsza wersja wydarzeń to wybuch materiałów używanych przez lewackich terrorystów. Czy przetrwa ona próbę czasu, czy podzieli los innych teorii, którymi przez lat PiS próbował tłumaczyć to, co wydarzyło się w Smoleńsku? Przypominamy, jakie hipotezy do tej pory stawiał Macierewicz.

Kaczyński już nie wierzy, że Smoleńsk uda się wyjaśnić?

10 kwietnia 2010 r. wstrząsnął Polską. W Smoleńsku w katastrofie prezydenckiego samolotu lecącego na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej zginęło wszystkie 96 osób znajdujące się na pokładzie. Po krótkiej żałobie, która połączyła Polaków, rozpoczęła się trwająca wiele lat awantura, która podzieliła polskie społeczeństwo jak nic wcześniej. Swój udział w tym miały próby wyjaśnienia tego, co się w Smoleńsku wydarzyło.

W udzielonym w tym tygodniu „Gazecie Polskiej” wywiadzie prezes PiS mówił m.in. o zbliżającej się 11 rocznicy katastrofy smoleńskiej. Pytany, czy jego zdaniem uda się wyjaśnić jej przyczyny, odparł, że nie ma takiej pewności. „Jednak wychodzę z założenia, że jeśli jako państwo mamy powiedzieć, jaki był rzeczywisty przebieg zdarzeń, to musimy mieć litą pewność co do każdego elementu tego przekazu” – powiedział.

Odkąd PiS przejął w 2015 r. władzę wielokrotnie zapewniał, że wyjaśnienie tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 jest priorytetem. Na obchodzonych jeszcze do niedawna tzw. „miesięcznicach” Jarosław Kaczyński regularnie podkreślał, że „dojdziemy do prawdy”. Po zdobyciu władzy PiS oficjalnie powołał do życia podkomisję smoleńską, która pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza miała wyjaśnić okoliczności katastrofy. Choć pierwszy raz zebrała się 7 marca 2016 r., do dziś nie przedstawiła żadnych ustaleń, które przekonywałyby nawet polityków PiS.

Od jakiegoś czasu Nowogrodzka dystansuje się do sprawy Smoleńska i komisji Macierewicza, wyraźnie wyciszając ten temat. Przez lata jednak związani z PiS politycy i media nie ustawały w snuciu kolejnych teorii spiskowych, podważając oficjalne ustalenia powołanej przez Donalda Tuska komisji Millera. Do czego próbowali nas przekonać?

>>>CZYTAJ TAKŻE:

>Katastrofa smoleńska. Macierewicz znów rusza ze swoim obwoźnym cyrkiem - pisze Tomasz Walczak

>Katastrofa smoleńska. Ważny komunikat prokuratury. Na wyniki śledztwa jeszcze poczekamy

Wersja oficjalna: wypadek

Po 15 miesiącach od katastrofy swoje ustalenia zaprezentowała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, działająca pod przewodnictwem Jerzego Millera.

Eksperci komisji stwierdzili, że katastrofa smoleńska była wypadkiem, a jej przyczyną było „zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią”.

Według ustaleń ekspertów do katastrofy doprowadziły błędy załogi prezydenckiego samolotu oraz zaniedbania obsługi lotniska Siewiernyj, która na nieczynnym na co dzień lotnisku naprowadzała samolot z polską delegacją.

Oficjalne ustalenia nie przekonały jednak sceptyków. Zanim jeszcze powstał raport Millera pojawiały się coraz bardziej fantazyjne wersje tego, co się wydarzyło.

Strzały w Smoleńsku

Zaczęło się od amatorskiego filmu, który dokumentował miejsce katastrofy tuż po rozbiciu się prezydenckiego Tu-144. Słychać było na nim dźwięki podobne do strzałów. Szybko nagranie stało się podstawą teorii głoszonej przez Antoniego Macierewicza o możliwym mordowaniu ocalonych z katastrofy.

Latem 2010 roku Macierewicz na spotkaniu z amerykańską Polonią, twierdził, że „mogło być tak, że mamy do czynienia z mordowaniem tych, którzy przeżyli, ale równie dobrze mogło być tak, że to są strzały policji i wojska odpędzające rabusiów”. Jak przekonywał, obie wersje są możliwe.

Kilka lat później odcinał się od tych opowieści, przekonując, że nigdy nie wygłaszał sugestii o mordowaniu ofiar.

Według ustaleń ekspertów do katastrofy doprowadziły błędy załogi prezydenckiego samolotu oraz zaniedbania obsługi lotniska Siewiernyj, która na nieczynnym na co dzień lotnisku naprowadzała samolot z polską delegacją. Oficjalne ustalenia nie przekonały jednak sceptyków.

Sztuczna mgła

Mnożące się w wątpliwości Antoniego Macierewicza, który szybko urósł do rangi głównego eksperta PiS ds. Smoleńska i przez wiele lat budował na nim swoją karierę polityczną, doprowadziły do powstania najbardziej znanej teorii spiskowej: tej o rozpyleniu w Smoleńsku sztucznej mgły.

We wrześniu 2011 r. Macierewicz wyraził swoje wątpliwości co do naturalnego charakteru mgły, która zasnuła lotnisko rankiem 10 kwietnia. „Nagle wyszła mgła - mówią świadkowie, nie wiemy skąd, nie było jej przecież w żadnej prognozie, nic jej nie zapowiadało, a nagle wszystko zostało zasłonięte” – mówił wtedy. Do sprawy odnosił się też ówczesny pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy, mec. Rafał Rogalski, który nadał tej teorii ostateczny kształt. „Mamy tu poszlaki, które mogą wskazywać, że sztuczna mgła była planowana przez stronę rosyjską” – stwierdził w jednym z wywiadów.

Rozpylony hel

Mec. Rogalski nie wsławił się wyłącznie teoriami o rozpyleniu sztucznej mgły. W kwietniu 2011 r. zapowiadał wniosek o ekshumację ciała Przemysława Gosiewskiego, która miała sprawdzić, czy płucach pasażerów Tu-144 znajdował się… hel.

Jak przekonywał wówczas Rogalski „obecność tego pierwiastka, który przecież nie występuje w naturze, mogłaby wyjaśnić bardzo szybkie opadanie samolotu oraz wzmożenie mgły”. Zastrzegał jednocześnie, że nie podejrzewa zamachu, ale każdą ewentualność trzeba sprawdzić.

Pancerna brzoza

Brzoza stała się jednym z symboli amatorskiego wyjaśniania katastrofy smoleńskiej przez Antoniego Macierewicza. On i eksperci, którymi się otoczył, nie chcieli wierzyć, że prezydencki samolot mógł ściąć skrzydłem drzewa. Jedno ze zdjęć z dokumentacji katastrofy pokazywało, że Tu-144 ściął ją tuż przed rozbiciem.

We wrześniu 2011 roku Macierewicz dowodził, że samolot przeleciał kilka metrów nad brzozą. Trzy lata później przekonywał już, że tupolew rozpadł się jeszcze przed brzozą. Czemu więc brzoza była złamana? Wyjaśnienia dostarczył ekspert Macierewicza Chris Cieszewski. Jego zdaniem, brzoza została ścięta już 5 kwietnia. Okazało się jednak, że te twierdzenia opierają się na błędnej analizie zdjęć satelitarnych. Cieszewski pomylił brzozę… ze stertą śmieci.

A więc wybuch

Macierewicz porzucił snucie domysłów o strzałach, sztucznej mgle czy tajemniczej brzozie i skupił się na dowodzeniu, że tupolew nie uległ wypadkowi, ale doszło na jego pokładzie do wybuchów. Macierewicz teorię o eksplozji wyprowadził z innych domniemywań i wątpliwości. W marcu 2012 roku ogłosił, że „polski i rosyjski rejestrator parametrów lotu odnotowują dwa silne wstrząs”. Mówił o tym Michał Jaworski, który twierdził, że znalazł tam „takie dwa dość duże skoki przeciążenia pionowego”. Miał się swoimi wątpliwościami podzielić z głównym ekspertem Macierewicza, Kazimierzem Nowaczyńskim, który z tych informacji wysnuł teorię o wybuchu. Jaworski twierdził, że jego odkrycie mogło wskazywać na błędy odczytu sprzętu. Mleko się jednak rozlało.

„Ta brzoza nie była powodem tragedii. Powodem tragedii była eksplozja” – ogłosił w październiku 2013 r. Macierewicz.

Parówki jako dowód w sprawie

Macierewicz badał wówczas sprawę w swoim zespole parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej. W 2012 r. ogłosił on raport autorstwa dr. Grzegorza Szuladzińskiego, którego główną tezą było to, że doszło w tupolewie do „wybuchu wewnętrznego”. Zdaniem Szuladzińskiego za taką tezą przemawiał brak pożaru na pokładzie i rodzaj uszkodzeń kadłuba.

Twierdzenia Szuladzińskiego wsparł dr Andrzej Ziółkowski z Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN na dowód przywołując… parówki. Ziółkowski uznał, że podłużne pęknięcie kadłuba musiało być wynikiem gwałtownego wzrostu ciśnienia na skutek eksplozji wewnątrz samolotu i stwierdził, że „coś takiego widzimy, gdy gotujemy sobie kiełbaski na śniadanie”.

Bomba termobarczyna na pokładzie tupolewa

Dowód w postaci gotujących się parówek nie przekonał nikogo. Wywołał za to falę kpin. Ludzie Macierewicza nie ustawali jednak w poszukiwaniu dowodów na wybuch na pokładzie tupolowa. Problemem okazało się dla nich to, jak przekonać o eksplozji bez typowych dla niej śladów na kadłubie samolotu. W 2017 r. udało się im się rozwiązać tę kwadraturę koła, przekonując, że w Tu-144 doszło do wybuchu bomby termobarycznej, która miała być ukryta w kabinie, centropłacie i na skrzydle.

Teoria szybko upadła i to na własne życzenie komisji Macierewicza. Jej eksperci przygotowali, jak sami się chwalili, model fragmentu kadłuba w skali 1:1 zgodnie z planami konstrukcyjnymi tupolewa. Model wysadzono, by pokazać, co się stało. Okazało się jednak, że w modelu nie ma okien. Zostały one jedynie namalowane. Zdaniem ekspertów ten szczegół ma istotne znaczenie, ponieważ, jeśli by się ona w nim znalazły, pękłyby. Tymczasem we wraku prezydenckiego samolotu większość okien była nienaruszona.

Teoria o bombie termobarycznej została przez Macierewicza zarzucona.

Materiały używane przez lewackich terrorystów

W ostatnim wywiadzie dla „Gazety Polskiej”, którego Macierewicz udzielił w tuż przed 11. rocznicą katastrofy smoleńskiej, zapowiedział on ujawnienie ostatecznego raportu z prac jego komisji.

„Raport jest podsumowaniem prac podkomisji smoleńskiej i zebraniem tez wszystkich opublikowanych przez nią dotąd materiałów, ale zawiera także nowe ustalenia, będące potwierdzeniem podstawowych tez Raportu Technicznego z 2018 roku” – mówił Macierewicz.

Co nowego będziemy mogli w nim przeczytać? „Z raportu – tutaj oparliśmy się m.in. na dokumentach, o których sądzono, że już ich nie ma – będzie można się również dowiedzieć, jak konstruowana była sama procedura oddania w ręce Rosjan postępowania w sprawie tragedii smoleńskiej” – podkreślił.

Jednocześnie Antoni Macierewicz nie wycofuje się z hipotezy o wybuchu, który doprowadził do zniszczenia prezydenckiego samolotu. "Przyczyną zniszczenia samolotu Tu-154M był wybuch materiałów, których używali i używają lewaccy terroryści. One zostały znalezione w laboratoriach polskich, włoskich, amerykańskich i brytyjskich, które badały szczątki samolotu. Nie ma wątpliwości, że wybuch zniszczył samolot" - mówił na antenie Radia Maryja.

Czy ta teza przetrwa próbę czasu, czy podobnie jak inne głoszone przez lata przez Antoniego Macierewicza będzie musiała ustąpić miejsca kolejnym ustaleniom jego i zespołu smoleńskiego?

Sonda
Co Twoim zdaniem wydarzyło 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku?
Express Biedrzyckiej - Barbara Nowacka: Mama patrzy dziś na Polskę ze smutkiem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki