Grbić rozmawia po polsku bez problemów
Przed Serbem polską kadrę mężczyzn prowadziło sześciu obcokrajowców, ale tylko jeden z nich – Stephane Antiga – tak się u nas zadomowił, że szybko złapał podstawy języka polskiego w stopniu komunikatywnym. Francuz miał zresztą łatwiej, bo przed rozpoczęciem pracy z drużyną narodową wiele sezonów spędził w PlusLidze w roli zawodnika. Tymczasem Grbić od razu rzucił się na głęboką wodę. Uznał, że z miejsca weźmie się poważnie za naukę i postarał się nawet o nauczyciela języka polskiego, z którym ćwiczy. I zaledwie po dwóch latach pracy nad Wisłą już potrafił swobodnie udzielać wywiadów po polsku!
Nikola Grbić kategorycznie tego zakazał! Zdecydowane słowa przed ćwierćfinałem Ligi Narodów
Dzisiaj można z Grbiciem rozmawiać bez problemu po polsku, choć oczywiście Serb nadal większym zasobem słów dysponuje, gdy przechodzi na angielski. W kontaktach z zawodnikami posługuje się oboma językami, ale w czasie meczów zdecydowanie częściej jednak używa angielskiego. Wywiadów równie swobodnie udziela w obu językach.
Muszę być bardzo precyzyjny w tym, co chcę wyrazić i mieć pewność, że jestem dobrze zrozumiany przez graczy na krótkich przerwach w spotkaniach. Czasem zabraknie mi słowa, a nie mam wtedy czasu zastanawiać się nad nim. Techniczne sformułowania siatkarskie zdecydowanie lepiej znam po angielsku. A jeśli któryś gracz na przykład gorzej rozumiałby angielski przekaz, zawsze mogę poprosić asystenta, żeby sprawnie przetłumaczył moje słowa na polski. W Spale na treningach też raczej preferuję angielski – wyjaśnia Grbić.
Ze sztabem selekcjoner często rozmawia natomiast po polsku. Siatkarze przyzwyczaili się już, że ich szkoleniowiec radzi sobie z polszczyzną tak dobrze. I… muszą uważać.
Piękna Paulina Damaske zachwyca nie tylko na boisku. To ona została gwiazdą meczu Polska - Chiny
– Co sezon mój polski jest coraz lepszy – przyznaje serbski trener. – Dla nich to oczywiście nie jest zaskoczenie, że rozmawiam w ich języku. A przede wszystkim muszą mieć świadomość, że rozumiem, co mówią między sobą – zauważa z błyskiem w oku. Nie ukrywa, że polska gramatyka to największa przeszkoda i pod tym względem ma jeszcze spore rezerwy.
Kłopoty sprawiają mu też wyrazy, które po serbsku brzmią jak po polsku, ale znaczą całkiem co innego. – Na przykład „prawo” to po serbsku „równo”. Więc jak mnie wiozą autem i mówią „w prawo”, to nie spodziewam się, że skręcą – śmieje się Grbić.
Gwiazdor reprezentacji Polski w roli Jamesa Bonda! Oficjalne potwierdzenie
Jak w siatkówce, tak i w tej materii serbski trener jest perfekcjonistą. Podkreśla, że chciałby mówić, nie popełniając błędów. – Nie chodzi mi jedynie o to, żeby mnie zrozumiano, ale mam przy tym ambicję, by mówić poprawnie – kwituje swoje zmagania z polszczyzną.
