26-letnia Carini zasłynęła dramatyczną decyzją, kiedy po dwóch potężnych ciosach od rywalki przerwała walkę, płacząc i wyznając, że musiała "ratować własne życie". Jej krok wywołał burzę wokół dopuszczanie do startu w igrzyskach w Paryżu zawodniczek takich jak Algierka Khelif czy Tajwanka Lin Yu-Ting, które wcześniej zostały wykluczone z mistrzostw świata przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA) za niejasności dotyczące testów płci.
Nie uwierzysz, jak teraz wygląda Imane Khelif. Kontrowersyjna pięściarka zawiesiła właśnie karierę
Angela Carini opowiada o piekle, jakie przeżyła po rezygnacji z walki z Imane Khelif
Od tamtego dnia Carini stała się obiektem nieustających ataków. W mediach społecznościowych zarzucano jej tchórzostwo, nazywano "hańbą reprezentacji Włoch", a nawet sugerowano, by nigdy więcej nie pojawiała się na igrzyskach. Sportsmenka opublikowała screeny wiadomości pełnych nienawiści, a w poruszającym nagraniu wyznała, że te słowa działały jak "zakażona rana, która wciąż krwawi i boli".
- Dla wielu to tylko komentarz, kilka sekund zabawy. Dla mnie – cios, który zostawia bliznę. To przeszłość, która zmieniła moje życie i zniszczyła karierę budowaną latami wyrzeczeń i pasji - powiedziała Carini.
Mistrzyni olimpijska idzie na wojnę z World Boxing! Chce wywinąć się od testów płci
Zrozpaczona pięściarka na pewien czas wycofała się z życia publicznego, skupiając się na rodzinie. Jak przyznaje, musiała "poskładać się na nowo". W grudniu wróciła jednak do ringu, wygrywając trzy walki i po raz ósmy sięgając po tytuł mistrzyni Włoch. Kilka miesięcy później w Polsce zdobyła złoto w Pucharze Świata, udowadniając, że mimo traumatycznych doświadczeń nadal potrafi walczyć na najwyższym poziomie.
Dziś Carini nie tylko przypomina o swoim sporcie, ale też apeluje o odpowiedzialność w sieci. - Jedno słowo, jeden gest potrafi zniszczyć człowieka. Nie zmienię świata, ale mogę poprosić o refleksję. Bo hejt naprawdę boli - podsumowała.
