Wojciech Szczęsny o aferze dyplomowej Lewandowskiego
Wizyta Wojciecha Szczęsnego w podcaście "WojewódzkiKędzierski" Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego odbiła się szerokim echem. Internet żyje m.in. wymianą zdań na temat polityki między piłkarzem a pierwszym z prowadzących, ale w trakcie rozmowy nie zabrakło też innych tematów. Już na początku zrobiło się ciekawie, bo Wojewódzki postanowił ustalić hierarchię rozmówców na podstawie... wykształcenia. Obaj dziennikarze przyznali się, że nie mają tytułu magistra i chcieli sprowokować Szczęsnego. - Mnie nie stać - ten wyczuł ich intencje i zażartował. Prowadzący dopytywali, czy zna jakiegoś piłkarza lub sportowca, który kupił sobie wykształcenie, ale bramkarz ma nadzieję, że nie zna. Wtedy Wojewódzki spytał, czy w szatni mówi się w ogóle o tej sprawie.
- Parę razy żarty były, jak po raz pierwszy ta afera wyszła [...], ale nikt się nie przyznał, więc to jest takie: wiemy, że coś może być, ale... nie potwierdzam - przyznał szczerze Szczęsny. O "aferze dyplomowej" zrobiło się głośno już kilka lat temu, a publicznie padły nazwiska m.in. Roberta Lewandowskiego, Arkadiusza Milika i Jacka Góralskiego. Teraz sprawa ponownie nabrała rozgłosu, ponieważ pojawiły się nowe tropy, które jednoznacznie uderzają w pierwszego z nich. Właśnie dlatego Wojewódzki postanowił spytać bramkarza Juventusu o przemyślenia w tej sprawie.
- Nie gadałem z Robertem - zaczął Szczęsny. - Odniosę się tak: Nie wierzę i byłbym bardzo zdziwiony, gdyby okazało się to prawdą. Nie pasuje mi to do charakteru i nawet nie wiem, po co miałby to robić. Przecież ma już jeden tytuł magistra. Po co? Ja tam czytałem, pedagogika chyba? Robertowi Lewandowskiemu? - nie dowierzał w głośne doniesienia. Obóz Lewandowskiego otwarcie przyjął taktykę milczenia i zamierza zabrać głos dopiero w sądzie. Co myśli o tym przyjaciel "Lewego"?
Szczęsny uciął temat kupionych dyplomów Lewandowskiego
- Jakby się bronił, to byś powiedział, że winny się tłumaczy - zwrócił się do Wojewódzkiego. - To jest Robert Lewandowski. Takie rzeczy w końcu wypłyną. To człowiek, który dba o wizerunek, a to byłaby duża zadra. Nie chce mi się wierzyć. Ja tego dyplomu nie widziałem, podobno istnieje. Jeśli zdał, to zdał. Jeśli nie zdał, to tego dyplomu nie ma - podsumował Szczęsny.
