Atak na Wojewódzkiego: oddał policji pożyczony sweter!

2013-11-15 4:20

Są kolejne ustalenia śledztwa w sprawie napadu na Kubę Wojewódzkiego (50 l.). Tak jak pisaliśmy przed miesiącem, potwierdza się wersja, że showman został spryskany gazem pieprzowym. Jednak bardziej zastanawiające jest to, dlaczego tak długo zwlekał z przekazaniem ubrań w celu ustalenia niebezpiecznej substancji.

Śledztwo w sprawie ataku na Wojewódzkiego przeciąga się. Choć do zdarzenia pod budynkiem Eski ROCK doszło 21 października, dopiero teraz ustalono, czym został oblany prezenter.

Stało się tak głównie z powodu dziwnej niechęci Jakuba do współpracy z policją - która to "sprawie Wojewódzkiego" nadała najwyższy priorytet.

Wojewódzki na raty przynosił swoją garderobę do badań toksykologicznych. Najpierw dostarczył podkoszulek (choć w dniu ataku miał na sobie jeszcze sweter i kurtkę). Po kilku dniach sweter. A na końcu, po kolejnych kilku - kurtkę.

Na tej ostatniej policyjni technicy znaleźli ślady kapsaicyny, która jest składnikiem między innymi gazu pieprzowego i wchodzi też w skład papryczek chili.

CZYTAJ TEŻ: Na kurtce Kuby Wojewódzkiego było "żrące" chilli?

Najwięcej zamieszania sprawił sweter Jakuba. Miał go na sobie mieć w dniu napadu, ale...

- Była na nim metka. Być może było to jedno z ubrań, które firmy odzieżowe wypożyczają gwiazdom - mówi znający przebieg sprawy oficer w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Nie ma się jednak czemu dziwić.

- Darmowe wypożyczanie różnych przedmiotów w zamian za reklamę danej marki to powszechne zjawisko wśród celebrytów - przyznaje nam Marcin Szczutkowski, menedżer gwiazd.

A im celebryta bardziej celebrycki, może wtedy liczyć na atrakcyjne "pożyczki". Wojewódzki ze swoją rozpoznawalną twarzą liczyć może nie tylko na wypożyczony ze sklepu sweter, ale telefon, buty, egzotyczne wycieczki, no i oczywiście luksusowe samochody.

ZOBACZ TEŻ: Dziewczyna Kuby Wojewódzkiego boi się przedstawić go ojcu!

Policjanci oficjalnie nie chcą się wypowiadać na temat "sprawy Wojewódzkiego". - Mogę tylko powiedzieć, że śledztwo w tej sprawie trwa - mówi jedynie asp. Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki