Bartłomiej Waśniewski, ojciec Madzi z Sosnowca: Wypuśćcie Kasię na pogrzeb naszego aniołka!

2012-02-09 8:04

Jak on to robi? Skąd znajduje siły, by walczyć o swoją rodzinę? Bartek Waśniewski (23 l.) powinien znienawidzić żonę Katarzynę, że tak okrutnie go oszukała. Całej Polsce i jemu wmawiała, że ich córeczka Madzia (†6 mies.) została porwana. Ale chłopak nie odwrócił się od niej, chce jej pomóc i prosi o wypuszczenie żony z aresztu, by na pogrzebie ostatni raz mogła pożegnać się z córeczką. - Wiem, że mimo tego tragicznego wypadku Kasia bardzo kochała Madzię. Dlatego chciałbym, żeby mogła być razem ze mną na pogrzebie naszego kochanego aniołka - mówi "Super Expressowi" Bartek.

Od momentu, gdy Kasia wyznała, że ich ukochana córka nie żyje, a jej ciało zostało ukryte, Bartłomiej Waśniewski nie miał z nią żadnego kontaktu. Jak długo potrwa ta izolacja, nie wiadomo. Być może spotkają się podczas pogrzebu Madzi. - Wciąż bardzo kocham żonę. ale mam do niej żal, nie za to, że zdarzył się tragiczny wypadek. Żal jest za wszystko to, co nastąpiło później. Powinna była od razu powiedzieć, co się stało - mówi Bartłomiej Waśniewski.

Wciąż jednak nie wiadomo, kiedy odbędzie się pogrzeb maleństwa. Ciało jeszcze jest w dyspozycji Zakładu Medycyny Sądowej w Katowicach. Na pogrzeb z niecierpliwością czeka zarówno Bartek, jak i najbliżsi małżonków. Do tego czasu mąż będzie się starał o uzyskanie widzenia z żoną. Dziś złoży wniosek o spotkanie z Katarzyną. - Muszę z nią porozmawiać i mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej, choć wiem, że prokuratura prowadząca śledztwo może odmówić mojej prośbie. Kasia napisała do mnie też list, ale podobno w całości dotyczył on wypadku i dlatego nie zostanie mi dostarczony. Za to na pewno ja do niej napiszę list - zapowiada Bartek.

W sukurs Bartkowi idzie też adwokat jego żony. Zgodnie z zapowiedziami Marcin Szymonek złożył wczoraj w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach wniosek o uchylenie jej aresztu. Będzie go rozpatrywał Sąd Okręgowy w Katowicach. Jeśli przyzna rację argumentom obrońcy, Katarzyna W. może już wkrótce opuścić areszt. - Mam nadzieję, że Kasia się jakoś trzyma w areszcie - mówi mąż.

Cały czas toczy się śledztwo mające rozwikłać zagadkę śmierci maleństwa z Sosnowca. Wczoraj po raz kolejny w prokuraturze byli rodzice Bartka. Zabezpieczono też do badań samochód znajomego Bartka i Kasi, ten sam, którym w dniu śmierci Magdy Bartłomiej pojechał do pracy w Siemianowicach Śląskich, żeby przedstawić zwolnienie lekarskie. Właściciel samochodu także zeznawał w prokuraturze.

Bartkowi tak ciężko doświadczonemu przez los życia nie ułatwiają media. - W jednej z gazet zostałem nazwany "gwiazdorem". To smutne. Jak z nimi nie rozmawiałem, to wtedy zrobili ze mnie sekciarza. Kiedy porozmawiałem, to jestem gwiazdorem. Ci, którzy mnie, nas znają, wiedzą, że to nieprawda - mówi tata Madzi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki