kajdanki

i

Autor: Podkarpacka Policja kajdanki

Brutalny samosąd pod Sierakowem. Wywieźli ofiarę do lasu, skatowali na śmierć i zakopali

2019-06-26 10:05

We wtorkowe popołudnie zakończył się proces apelacyjny w głośnej sprawie samosądu pod Sierakowem. Tomasz D., Mateusz D. i Piotr D. spod Międzychodu (woj. wielkopolskie) kijem bejsbolowym skatowali Patryka R. (+26 l.), udusili go a następnie zakopali w lesie. Co skłoniło ich do tak bestialskiego czynu? Otóż zmarły mężczyzna nie zapłacił im za wybitą szybę.

Pod koniec lutego 2017 roku na komendę policji w Międzychodzie przyszła krewna Patryka R. 26-latek wyszedł z domu po kłótni z babcią i przepadł jak kamień w wodę. Sprawą od razu zajęli się mundurowi. Rozpytywali znajomych zaginionego. Jeden z nich wydawał się wyjątkowo podejrzany. Po nitce do kłębka okrutna prawda wyszła na jaw, bo jeden z zabójców przyznał się, że spotkał się z Patrykiem, a wszystko skończyło się tragedią w lesie.

Kiedy Piotr D. umawiał się na spotkanie z Patrykiem R., miał już w głowie plan zemsty za to, że 26-latek nie dotrzymał danego słowa i nie zapłacił za okno, które rozbił miesiąc wcześniej. Mężczyźni już od dawna nie darzyli się sympatią. Dochodziło między nimi do awantur i żaden z nich nie chciał odpuścić. Jednak podczas spotkania Piotr D. udawał, że chce się pogodzić. Mężczyźni pogadali przyjaźnie, potem pojechali do pobliskiego Śremu. Tam już czekali bracia, Tomasz D. i Mateusz D., którzy w lesie niedaleko swojego domu wykopali dwumetrowy dół. Gdy tylko Patryk wysiadł z samochodu, trzej oprawcy zaatakowali go kijem bejsbolowym, kątownikiem i nożem. - Ofiara na ciele miała kilkadziesiąt różnych obrażeń - mówiła Magdalena Mazur Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Ujawniła też, że bezpośrednią przyczyną śmierci było uduszenie spowodowane zmiażdżeniem krtani. Gdy zmasakrowany Patryk R. już nie żył, mordercy wrzucili jego ciało do dołu, zakopali, przykryli liśćmi i gałęziami.

W listopadzie 2018 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał wszystkich mężczyzn siedzących na ławie oskarżonych na 25 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo zarządził solidarną zapłatę 200 tys. zł rodzinie ofiary (jego matce i babci). Obrońcy mężczyzn uważali jednak, że wyrok jest za wysoki i odwołali się od niego. Jednym z argumentów oskarżonych było, że ofiara terroryzował od lat ich miejscowość.

Ostatecznie jednak poznański Sąd Apelacyjny podtrzymał wcześniejszy wyrok. Jak uzasadniał wyrok sędzia Jarema Sawicki: - W samochodzie, którym poruszali się sprawcy, w lutym - to też ma szczególne znaczenie, oprócz łopat został znaleziony kilof. Biorąc pod uwagę, co później się stało z tymi narzędziami, jak zostały użyte i biorąc również pod uwagę zachowanie oskarżonych w trakcie popełniania czynów - stwierdzenia o dobiciu, o załatwieniu - nie można mieć wątpliwości co do tego, że narodził się u wszystkich trzech oskarżonych zamiar dokonania zabójstwa. Dodawał on przy tym, że mężczyźni wykazali się wyjątkowym okrucieństwem, argumentując: - Dla osoby katowanej okres kilku minut bicia to wieczność, dla osoby, która katuje, ten okres to kilka chwil, niezauważalnych w życiu. Oskarżeni działali w sposób niezwykle brutalny.

Na koniec dodał: - Na szczególne potępienie zasługuje powód, dla którego doszło do tego przestępstwa. Z jednej strony wybicie szyby i zniszczenie mienia, a z drugiej zabranie życia młodemu człowiekowi. Pobudki działania, dla normalnie funkcjonującego w społeczeństwie człowieka, są wręcz absurdalne. Dlatego nie można mówić, że izolacja na 25 lat jest czymś nadmiernym w sytuacji kiedy ginie młody człowiek. Bez względu na to jak ten człowiek się zachowywał. To jest życie ludzkie i wartość największa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki