Jechali ze Śląska do pracy w Szczecinie drogą szybkiego ruchu S3. Dochodziła 6 rano, od celu podróży dzieliło ich już tylko 70 km, gdy bus, którym podróżowali, nagle zjechał z drogi, uderzył w barierę energochłonną, przebił ją, a później z impetem spadł ze skarpy, kilka razy koziołkując.
- Masakra - mówili strażacy, których wezwano do wypadku. Bus był doszczętnie rozbity, ze środka dochodziły jęki rannych. Trzeba było rozcinać pogięte blachy, żeby ich wydobyć. Na szczęście wszyscy żyli. Siedmiu mężczyzn ze złamaniami rąk i nóg trafiło do szpitali. Jeden z nich miał dodatkowo uraz kręgosłupa.
Jak doszło do wypadku, jeszcze nie wiadomo. Policja ustaliła, że kierowca busa był trzeźwy, jednak do tej pory nie został przesłuchany ze względu na ból w klatce piersiowej.
Zobacz: Lubelszczyzna: poważny wypadek. Kierowca nie żyje, 11 osób rannych