Felieton Zbigniewa Herberta o Wojciechu Jaruzelskim: Generał

2011-12-13 3:00

Ironiczny felieton wybitnego poety Zbigniewa Herberta, postaci symbolicznej dla moralnego sprzeciwu wobec rządów Jaruzelskiego

Jeśli u nas mówi się Generał, to wiadomo, że nie chodzi o Pożogę, Moczara czy innych, ale o Wojciecha Jaruzelskiego. Jest więc on czymś w rodzaju generała generałów, najrówniejszy z równych. W czasie stanu wojennego powtarzano wiadomość, że naród pragnie mu dać buławę marszałkowską, ale on jej przyjąć nie chce. Wpiszmy więc na listę jego zalet pierwszą cnotę, tj. skromność. Istotnie, nikt nie widział go pędzącego na koniu przez Krakowskie Przedmieście, głucho także o jego fantazjach erotycznych czy alkoholowych. Generał przemawia poprawną, trochę bezbarwną polszczyzną, co przekreśla zarzut, że jest Rosjaninem w polskim mundurze.

Po dokonaniu kilku historycznych czynów, jak zdławienie antykomunistycznego ruchu oporu po 1945 r., wykonanie rozkazu strzelania do robotników na Wybrzeżu w 1970 r. czy wreszcie ów nieszczęsny stan wojenny - nie wycofał się do Sulejówka, mieszka w Warszawie i ukazuje się raz po raz w telewizji, żeby oszołomy pamiętały, że demontaż komunizmu wcale się nie skończył, a tzw. elementy postkomunistyczne mają wciąż swoją masę, twardość i duszący ciężar. Trudno, ale hokus-pokus z wirującym okrągłym stolikiem czy inne zabiegi magiczne nie zmieniły tego faktu.

Jak miś w okienku ukazuje się raz po raz Generał ubrany schludnie, w czystej koszulinie i nierzucającym się w oczy krawacie. Czasem przyczesuje swoje rzadkie włosy grzebykiem wyjętym z kieszeni marynarki, co trąci manierami małomiasteczkowych elegantów, ale dla mnie jest to ujmujące. Twarz o rysach prostych, którą odrobinę szpeci niewdzięczny, rzekłbym, zarys ust i częściowy zanik podbródka.

Do cechy skromności dodajmy powściągliwość, gdyż mówi głosem cichym, łagodnym i perswazyjnym. Unika wszelkiej teatralności, czasem tylko zabrzmi nuta żalu, kiedy na przykład powiedział, że smutnym przywilejem starości jest dźwiganie na sobie brzemienia niepopełnionych win.

Nuta determinacji zabrzmiała w głosie Generała, gdy powiedział, że są tacy, którzy żądają jego głowy, ale on jako oficer liniowy nie odczuwa strachu.

Do wyżej wymienionych dodatnich cech charakteru Generała dodajmy męski fatalizm. Co do określenia "oficer liniowy", mam poważne wątpliwości, ale nie wypowiadam się w sposób zdecydowany, ponieważ jestem w trakcie zbierania materiałów, a także rozszyfrowania całego dywanu baretek, w których być może znalazłoby się odznaczenie za "usmierienie polskawo miatieża".

Generałowie, jak wszyscy ludzie, mogą być mądrzy albo głupi, szlachetni albo nikczemni, brutalni lub łagodni. Sprawa stanu wojennego, jego tła politycznego, a co najważniejsze, określenia odpowiedzialności, wikła się coraz bardziej, a wyjaśnienia Generała i jego towarzyszy zaciemniają obraz.

Czy nie lepiej, aby człowiek posiadający tyle zalet powiedział jasno i wyraźnie - ja to zrobiłem i ja za to będę odpowiadał?

Na liście cnót Generała brak tylko jednej - odwagi. Jest to mankament bolesny, dojmujący, poważny i trudno po prostu dać sobie z tym radę. Bo przecież, mówiąc brutalnie, generał musi być odważny, za to mu płacą.

Oryginał felietonu ukazał się w "Tygodniku Solidarność" w 1994 r.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki