Właśnie szykowali się do mszy, gdy uderzył wiatr: "Halny zabrał mi dach"!

2013-12-28 3:00

Żywioł za nic ma święta! Na Podhalu halny zaatakował już w Wigilię. Później przycichł nieco, ale znów uderzył ze zdwojoną siłą. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia porwał dach z domu państwa Stachów z Zakopanego. Resztę świąt rodzina spędziła pod gołym niebem.

- Jeszcze niedawno miałem dach, a teraz mam widok na Giewont z jednej strony, a z drugiej na Gubałówkę - pokazuje Żytomir Stach (68 l.). To właśnie jemu halny zniszczył dom.

- To były ułamki sekund - opowiada zdenerwowany góral.

Był pierwszy dzień świąt, około godz. 9.30 rano. Wszyscy myśleli, że halny już odpuścił. Ale skąd... Najpierw przyszedł jeden silny podmuch. - Żona akurat się przebierała przed wyjściem do kościoła - wspomina pan Żytomir. - Zatrzeszczało, huknęło. Wicher uderzył drugi raz i już nie mieliśmy dachu - dodaje. Blachę zwiało na posesję sąsiada, zniszczyło samochód.

CZYTAJ TEŻ: "Jezus, Maria, ojciec poleciał" SZCZEGÓŁY o porwanym przez wiatr "Myślałem, że poleciał w przepaść"

Dach u Stachów wytrzymał przeszło 40 lat, był solidny. Nikomu z domowników nawet przez myśl nie przeszło, że halny go zmiecie jak zabawkę. Naprawa będzie kosztowała co najmniej 70 tys. zł. Ale najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.

Niemal od razu do Stachów przyszli z pomocą znajomi. Tomasz Orzech (35 l.), krewny pana Żytomira, pojawił się w piątek po świętach ze specami od budowlanki, aby pomagać przy rozbiórce tego, co zostało na dachu. Miasto postawiło kontener na odpady, ale jeszcze dużo pracy przed domownikami, zanim dom odzyska dawny wygląd.

W Zakopanem i okolicy wichura uszkodziła w sumie ok. 50 domów, prawie 70 osób zostało lekko rannych. Niszczycielską siłę halnego najlepiej widać w tatrzańskich lasach. Powalił tysiące drzew. Najwięcej w Dolinie Chochołowskiej, gdzie pod naporem wiatru padło około 600 świerków w Dolinie Kościeliskiej i nad Morskim Okiem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki