Jasnowidz Jackowski o sprawie Piotra Kijanki. Jak doszło do jego śmierci?

2018-03-07 13:09

Sprawa Piotra Kijanki, który zaginął w tajemniczych okolicznościach w nocy z 6 na 7 stycznia, wyjaśniona. Zwłoki 34-letniego mężczyzny udało się odnaleźć 5 marca w okolicy stopnia Dąbie na Wiśle. Jakie były okoliczności jego śmierci? Głos w tej sprawie zabrał Krzysztof Jackowski, słynny jasnowidz z Człuchowa, który opisał dramatyczną historię z Krakowa dla SE.pl.

Przypomnijmy - w nocy z 6 na 7 stycznia zaginął Piotr Kijanka. 34-letni krakowianin wracał z imprezy urodzinowej swej żony. Po raz ostatni widziany był w okolicy mostu Kotlarskiego - widać to było na zapisach miejskiego monitoringu. I choć w jego poszukiwania zaangażowało się kilkudziesięciu funkcjonariuszy z Krakowa oraz Grupa Specjalna Płetwonurków RP, nie można było odnaleźć żadnego śladu po Piotrze Kijance. Finał tej sprawy jest jednak tragiczny - ciało 34-letniego mieszkańca Krakowa udało się odnaleźć 5 marca. Rodzina potwierdziła tożsamość swego bliskiego. Według wstępnych ustaleń, przyczyną śmierci Piotra Kijanki było utonięcie. Co sądzi na ten temat Krzysztof Jackowski, słynny jasnowidz z Człuchowa?

- Rodzina Piotra Kijanki zwróciła się do mnie jakieś dwa dni po zaginięciu. Ja wtedy stwierdziłem, że Piotr Kijanka utonął w Wiśle. Wskazałem również dwa miejsca na mapie blisko zapory, gdzie potem odnaleziono ciało zaginionego. Według mnie, to był nieszczęśliwy wypadek, jestem o tym przekonany - powiedział w rozmowie z SE.pl Krzysztof Jackowski.

Czytaj: Zaginięcie Piotra Kijanki. Policjanci drugi dzień przeszukują rzekę

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki