Najbardziej tajemnicza śmierć w Polsce XXI wieku. Kto zabił studenta Krzysztofa z Warszawy?

2015-01-22 12:54

Prokuratura na warszawskim Mokotowie umorzyła śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci 24-letniego Krzysztofa P. Student Politechniki Warszawskiej zginął od rany kłutej serca. Śledczy nie wykluczają, że mężczyzna popełnił samobójstwo, jednak prawdziwa przyczyna jego śmierci wciąż owiana jest tajemnicą.

– W śledztwie dotyczącym śmierci Krzysztofa P. zrobiliśmy już wszystko, co w naszych możliwościach. Nie udało się jednak ustalić ani motywu zbrodni, ani tym bardziej osoby odpowiedzialnej za zabójstwo. Dlatego postępowanie zostało umorzone. Jeżeli jednak pojawią się nowe okoliczności, pozwalające na rozwikłanie tej zagadki, śledztwo zostanie podjęte na nowo – wyjaśnia na antenie TVP Info prok. Paweł Wierzchołowski, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów.

Dlaczego okoliczności śmierci studenta Politechbniki Warszawskiej są tak trudne do ustalenia? Ciało Krzysztofa zostało znalezione na początku października 2012 roku w pobliżu piaskarni Wału Zawadowskiego nad Wisłą. Na podstawie sekcji zwłok ustalono, że przyczyną śmierci mężczyzny była rana kłuta serca. Policjanci nie znaleźli jednak noża, którym miałby zostać zadany cios. Przez dwa lata nie natrafili również na motyw zabójstwa.

Zobacz: Zagroby. Ojciec umierał w męczarniach i widział, jak syn MORDUJE jego żoną, a swoją MATKĘ

Analiza profilu ofiary rzuciła nowe światło na sprawę. Krzysztof był raczej introwertykiem, nie uczestniczył aktywnie w życiu społecznym, nie otaczało go także grono przyjaciół. – Niedługo przed śmiercią jego życie się gwałtownie zmieniło. Nie obronił pracy inżynierskiej, został skreślony z listy studentów i groziła mu utrata miejsca w akademiku. O swoich problemach nie powiedział rodzicom, na których utrzymaniu znajdował się od dłuższego czasu. Rodzice, nie dosyć, że podsyłali mu pieniądze, to często przesyłali jedzenie – mówi jeden ze śledczych.

Samobójstwa nie wyklucza również ekspertyza biegłych. – Zdaniem biegłego charakter obrażeń nie wyklucza, że zostały zadane przez ofiarę. Ponadto od chwili zadania ciosu do śmierci upłynęło nawet od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. Nie sposób było jednak jednoznacznie ustalić, czy i jaką odległość mogła pokonać ofiara po śmiertelnym zranieniu. Z pewnością ranny mógł się jeszcze przez jakiś czas poruszać – kontynuuje śledczy.

Krzysztof P. wyszedł z akademika Politechniki Warszawskiej 1 października 2012 roku. Nikomu nie powiedział, gdzie idzie i w jakim celu, nie wziął ze sobą telefonu ani portfela. Prokuratorzy mówią otwarcie, że śmierć Krzysztofa to dla nich jedna z największych zagadek ostatnich lat.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki