Joe Biden ma naprawić fatalne relacje z Polską

2009-10-20 3:55

Musimy zrozumieć, że dzisiejsze propozycje Amerykanów to nie jakiś prezent dla nas, lecz realizacja części strategii, jaką USA prowadzą wobec Rosji - uważa prof. Michałek

"Super Express": - Dziś amerykański wiceprezydent Joe Biden gości w Polsce. Czemu służy ta wizyta?

Prof. Krzysztof Michałek: - Przede wszystkim ma charakter symboliczny. Chodzi o złagodzenie nastrojów powstałych po serii niezręczności, jakich dopuścili się Amerykanie w ostatnim czasie. Ich kulminacją było ogłoszenie miesiąc temu decyzji Baracka Obamy o wstrzymaniu prac nad tarczą antyrakietową w dotychczasowym kształcie. Niezręczności popełnia się, gdy albo nie zna się dyplomatycznego savoir-vivre'u, albo niezbyt ceni się partnera. Bidena trudno jednak uważać za nowicjusza w dyplomacji. Dlatego ma on poprawić relacje między naszymi krajami. Istotna jest sama ranga wysłannika - przecież Polskę odwiedza wiceprezydent USA.

- Podczas rozmów z przedstawicielami polskiej armii z ust Amerykanów padły w ubiegłym tygodniu dwie ważne deklaracje: o tym, że w Polsce już w przyszłym roku będą baterie rakiet Patriot oraz że nasz kraj będzie gościł zestaw rakiet SM-3. Czy misja Bidena ma z tym związek?

- Kwestie te były poruszane przez obie strony już miesiąc temu. Deklaracje miały jednak charakter ogólny i były formułowane przez Baracka Obamę za pośrednictwem sekretarza obrony Roberta Gatesa. Z kolei minister Radek Sikorski mówił, że otrzymamy propozycje może nawet lepsze od tarczy. Dlatego wizyty Bidena należało się spodziewać. Myślę, że amerykański wiceprezydent może zdradzić więcej szczegółów alternatywnego projektu obronnego, jednak na konkretne porozumienia jest jeszcze za wcześnie. Natomiast strona polska może chcieć uzyskać od Bidena zapewnienie, że w końcu będzie realizowana towarzysząca podpisaniu umowy o tarczy z sierpnia 2008 roku deklaracja o polityczno-wojskowej współpracy między naszymi krajami. Jest tam m.in. zapis o rozlokowaniu u nas rakiet typu Patriot. Powinniśmy również zapytać Bidena o to, jak zmiana koncepcji tarczy ma się do polityki USA wobec Rosji. O to, czy zmiana stosunków z Rosją jest strategiczna, czy tylko taktyczna - obliczona na 3 miesiące czy na 30 lat? Taka wiedza pozwoliłaby nam umiejscowić nasze relacje z USA i z Rosją w szerszym kontekście oraz pozbyć się iluzji, które nami kierowały. A zatem wizyta Bidena jest potrzebna, trzeba ją tylko umieć wykorzystać. Teraz mamy wyjątkową okazję, by uzyskać ważne informacje z pierwszej ręki.

- Czym różni się nowy projekt obronny od tarczy antyrakietowej?

- Tarcza miała być stacjonarnym zestawem wyrzutni rakietowych działających w oparciu o radar w Czechach. Pod względem technicznym był to koncept przypominający schyłkowe czasy zimnej wojny, gdy rakiety wypuszczano z silosów. Nowy system to, po pierwsze, rakiety wystrzeliwane z pokładu okrętu, np. na Morzu Śródziemnym. Drugi element to rakiety mobilne rozlokowane na lądzie. Ten system łączy dwa elementy - mobilność i zmniejszenie ryzyka, że przeciwnik taką bazę opanuje, przejmie czy zdetonuje. Te ruchome wyrzutnie stacjonowałyby w Polsce. Jednak najpierw musimy mieć baterie Patriot i dopiero wtedy można przystąpić do realnej współpracy wojskowej. Tak długo, jak Polska nie ma nawet jednej symbolicznej baterii, nasza współpraca wojskowa pozostaje w sferze pobożnych życzeń.

- Jak mamy zareagować na ewentualne propozycje Amerykanów? Czy po ostatnich doświadczeniach z nową administracją amerykańską powinniśmy być bardziej ostrożni, czy możemy sobie pozwolić na stawianie jakichś warunków?

- Musimy sobie uświadomić nasze realne położenie na arenie międzynarodowej. W ostatnich latach, w okresie rządów Busha, polska pozycja w relacjach z USA była przewartościowywana. Po obu stronach mówiło się, że jesteśmy najwierniejszym i najważniejszym sojusznikiem Stanów. Zaczęliśmy myśleć o sobie jako o kimś bardzo ważnym. Były to jednak słowa zaklęcia. Tymczasem o naszej realnej pozycji świadczy choćby fakt, że prezydent Bush pod koniec kadencji nie pożegnał się ani z polskim premierem, ani prezydentem, choć przez poprzednie dwie kadencje mówił o wielkiej przyjaźni z Polską. Zadzwonił za to do premiera Danii, bo ten miał ważną pozycję w strukturach NATO. Bush myślał pragmatycznie: o tym, kto dla USA jest ważny teraz i w najbliższej przyszłości. Musimy zrozumieć, że dzisiejsze propozycje Amerykanów to nie jakiś specjalny prezent dla nas, lecz realizacja części strategii, jaką USA prowadzą wobec Rosji

Prof. Krzysztof Michałek

Amerykanista, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki