Krwawa wojna na grabie i kosę

2013-08-06 15:07

Było krwawo i gwałtownie. A o co poszło? Rodziny Józefa D. (58 l.) i Mariana P. (72 l.) z małej wsi pod Janowem Lubelskim toczą podjazdową wojnę już w czwartym pokoleniu, więc każdy powód jest dobry do starcia. Tym razem przeciwnicy starli się na grabie i kosę. I pewne jest jedynie, że grabie w rękach Józefa D. okazały się groźniejszą bronią.

Tyt.: Krwawa wojna na grabie i kosę
Było krwawo i gwałtownie. A o co poszło? Rodziny Józefa D. (58 l.) i Mariana P. (72 l.) z małej wsi pod Janowem Lubelskim toczą podjazdową wojnę już w czwartym pokoleniu, więc każdy powód jest dobry do starcia. Tym razem przeciwnicy starli się na grabie i kosę. I pewne jest jedynie, że grabie w rękach Józefa D. okazały się groźniejszą bronią.
Dawno temu pradziadek Mariana P. podorał drogę prowadzącą do zabudowań pradziadka pana Józefa. No i się zaczęło. Następne pokolenia nie były gorsze i dawały sobie nieźle w kość. Także obaj panowie godnie zastępowali swych przodków. W sądach było już kilka spraw, które zakładali sobie nawzajem. O pobicie, o uprzykrzanie życia. Ale tak krwawo, jak kilka dni temu, jeszcze nie było.
Józef D. poszedł rano za stodołę grabić skoszoną wcześniej trawę. Pojawił się tam Marian P. z kosą. - Mówił, że idzie kosić trawę. Jak to możliwe, skoro trawę na jego pastwisku krowy zjadły – zastanawia się siostra pana Józefa, którą spotkaliśmy pod komendą policji w Janowie Lubelskim. – On wciąż nam tą drogę podorywa i o to poszło – dodaje.
Panowie, choć trzeźwi, dali ponieść się emocjom. W ruch poszły narzędzia, które mieli w rękach. 72-latek miał zaatakować wroga kosą. Józef D. nie dał sobie w kaszę dmuchać i zanim zalała go krew gruntownie obił grabiami kosiarza. - 72-latek doznał wszechstronnych otarć naskórka na plechach, głowie, ramieniu oraz rozcięcia palca ręki – wyliczają policjanci. Innymi słowy, dostał grabiami niezły łomot, świadczy o tym również to, że połamały się jak zapałki.
Tak więc obaj panowie trafili na komendę policji. Obaj mieli zarzuty pobicia i kierowania gróźb karalnych. Mundurowi mieli trudny orzech do zgryzienia. Czekali na wyniki badań biegłych, jak bardzo poranieni są adwersarze. Jeśli dojście do zdrowia zajęłoby im krócej niż 7 dni, rolnicy sprawiedliwości dochodzić musieliby sami. Wyszło jednak na to, że ciężej ranny jest pan Marian, który dostał grabiami. U niego dojście do formy zajmie dłużej niż 7 dni i jego przeciwnik ścigany będzie za to z urzędu. - No i napytałem sobie biedy – nie mógł darować sobie właściciel grabi.Tak więc wynik starcia grabie – kosa 1:0! MUCHAi
Fot. jarg

Dawno temu pradziadek Mariana P. podorał drogę prowadzącą do zabudowań pradziadka pana Józefa. No i się zaczęło. Następne pokolenia nie były gorsze i dawały sobie nieźle w kość. Także obaj panowie godnie zastępowali swych przodków. W sądach było już kilka spraw, które zakładali sobie nawzajem. O pobicie, o uprzykrzanie życia. Ale tak krwawo, jak kilka dni temu, jeszcze nie było. Józef D. poszedł rano za stodołę grabić skoszoną wcześniej trawę. Pojawił się tam Marian P. z kosą.

- Mówił, że idzie kosić trawę. Jak to możliwe, skoro trawę na jego pastwisku krowy zjadły – zastanawia się siostra pana Józefa, którą spotkaliśmy pod komendą policji w Janowie Lubelskim. – On wciąż nam tą drogę podorywa i o to poszło – dodaje.

Panowie, choć trzeźwi, dali ponieść się emocjom. W ruch poszły narzędzia, które mieli w rękach. 72-latek miał zaatakować wroga kosą. Józef D. nie dał sobie w kaszę dmuchać i zanim zalała go krew gruntownie obił grabiami kosiarza.

- 72-latek doznał wszechstronnych otarć naskórka na plechach, głowie, ramieniu oraz rozcięcia palca ręki – wyliczają policjanci. Innymi słowy, dostał grabiami niezły łomot, świadczy o tym również to, że połamały się jak zapałki.

Tak więc obaj panowie trafili na komendę policji. Obaj mieli zarzuty pobicia i kierowania gróźb karalnych. Mundurowi mieli trudny orzech do zgryzienia. Czekali na wyniki badań biegłych, jak bardzo poranieni są adwersarze. Jeśli dojście do zdrowia zajęłoby im krócej niż 7 dni, rolnicy sprawiedliwości dochodzić musieliby sami. Wyszło jednak na to, że ciężej ranny jest pan Marian, który dostał grabiami. U niego dojście do formy zajmie dłużej niż 7 dni i jego przeciwnik ścigany będzie za to z urzędu.

- No i napytałem sobie biedy – nie mógł darować sobie właściciel grabi.

Tak więc wynik starcia grabie – kosa 1:0!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki