Ksiądz kazał zakładać damskie majtki, a potem gwałcił

2013-09-26 4:10

Śledztwo w sprawie polskich księży oskarżanych o molestowanie młodych chłopców w Dominikanie zbliża się ku końcowi - zapewniają tamtejsi śledczy. A na jaw wychodzą nowe szokujące fakty. Okazuje się, że duchownym nie wystarczył sam seks z dziećmi. Ks. Wojciech G. (36 l.) upokarzał malców, spełniając swe fantazje fetyszysty. Przebierał chłopców w damskie ciuszki, dotykał ich, onanizował się, a opornym groził gniewem Kościoła albo bronią... Prawdopodobnie podawał także dzieciom środki odurzające.

Skrzywdzeni chłopcy opowiedzieli o wszystkim prokuratorom w Dominikanie i lokalnym mediom.

- Nie jem ani nie śpię, bo boję się, że ksiądz wróci i znów mnie skrzywdzi - mówi 15-letni Daniel, ministrant z Dominikany. - Zawsze mi groził, że jeśli coś powiem o tym, co ze mną robi, to ściągnę na siebie i rodzinę gniew Kościoła - dodaje drżącym głosem.

Ks. Wojciech G. (36 l.), znany w dominikańskiej parafii w Juncalito jako Padre Alberto, zamienił w piekło życie jego i co najmniej trzynastu innych chłopców. Większość z nich to ministranci. Łatwo zdobywał zaufanie ubogich parafian. Działał charytatywnie, pomagał załatwiać różne sprawy. Zapraszał dzieci do domu, obiecywał wycieczki do Europy. Ale kiedy chłopcy byli z nim już sam na sam, w jednej chwili zamieniał się w bestię. Z zeznań dzieci wynika, że kazał im oglądać pornografię i zakładać damską bieliznę. W jego domu na Dominikanie znaleziono 50 par damskich majtek i innych części kobiecej garderoby. Niektóre lśniące i obcisłe trykoty wskazują na jego fascynację fetyszami...

Zobacz: Afera pedofilska na Dominikanie: szokujące ustalenia w sprawie polskich duchownych

Zboczeniec kazał przerażonym dzieciom ubierać się w damską bieliznę, a potem rozbierał się do naga, stawał przed nimi i się masturbował. Potem kazał zastraszonym dzieciom robić to samo. Wszystko nagrywał telefonem komórkowym.

W domu pedofila znaleziono też środki uspokajające i nasenne. Śledczy podejrzewają, że odurzał swoje ofiary. Żądał seksu, a kiedy któryś ministrant mu odmawiał, groził gniewem Kościoła, który spadnie na chłopca i całą jego rodzinę. Kiedy i to nie pomagało, bez żadnych skrupułów wyciągał pistolet i przystawiał go dziecku do głowy, żądając, by robiło wszystko to, co on każe.

Jak ohydne to były rzeczy, trudno sobie wyobrazić. Pedofil czuł się na tyle bezkarny, że zaczął zwozić sobie dzieci do Polski. W domu rodziców w podkrakowskiej Modlnicy miał je do swojej dyspozycji dzień i noc...

Nikt niczego nie podejrzewał. Latynoscy chłopcy spali w domu księdza, a matka duchownego gotowała im wspólne obiady. Ksiądz zabrał dzieci nawet na wycieczkę na komisariat, przed policjantami udając troskliwego kapłana. Takich wycieczek było kilka. Podczas ostatniej z nich pedofil musiał dowiedzieć się, że prokuratura na Dominikanie depcze mu po piętach. Dzieci z dorosłym opiekunem wróciły samolotem do domu, on został w Polsce, a potem rozpłynął się w powietrzu.

Nikt nie wie, gdzie teraz może się ukrywać. Śledztwo prowadzi nie tylko prokuratura na Dominikanie, sprawa nie jest obojętna także polskim organom ścigania. Polska Prokuratura Generalna zwróciła się już do tamtejszych śledczych o udostępnienie materiału obciążającego księży - zarówno G., jak i arcybiskupa Józefa Wesołowskiego (65 l.).

Czytaj: Tu ksiądz sprowadzał sobie chłopców z Dominikany

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki