SEKSAFERA na Podkarpaciu. MARSZAŁEK Mirosław K. z urzędu zrobił HAREM

2013-04-26 12:24

To może być większa seksafera niż ta w Samoobronie. Podejrzany o korupcję podkarpacki marszałek Mirosław K. (53 l.) wykorzystywał swoje pracownice. Na razie zeznania obciążające polityka PSL złożyły dwie kobiety, ale śledczy podejrzewają, że było ich więcej.

- Kobiet, z którymi marszałek Podkarpacia Mirosław K. (53 l.) uprawiał seks, wykorzystując swoje stanowisko albo obiecując awans, mogło być nawet kilkanaście. To wygląda, jakby stworzył sobie w urzędzie istny harem - mówi "SE" jeden z oficerów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - Seksualne podboje marszałka sięgają również okresu sprzed kilku lat, kiedy był wojewodą - dodaje.

Przypomnijmy, w poniedziałek agenci CBA zatrzymali Mirosława K. - marszałka województwa podkarpackiego. To polityk z kierownictwa Polskiego Stronnictwa Ludowego, prawa ręka szefa klubu parlamentarnego PSL Jana Burego (50 l.).

Śledczy postawili mu siedem zarzutów. - Mają one charakter korupcyjny oraz płatnej protekcji. Mirosław K. miał w latach 2011-2012 przyjąć łapówki o wartości od 1,5 tys. zł do 30 tys. złotych. W sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Oprócz gotówki w grę wchodziły też wyjazdy na wakacje albo zaspokajanie potrzeb seksualnych - mówi Andrzej Jeżyński z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.

Kobiety bały się odmówić...

Agenci CBA rozpracowywali Mirosława K. od kilku lat. Przyglądali się jego kontrowersyjnym urzędowym decyzjom, służbowym podróżom i słabości do wykorzystywania swojego stanowiska w stosunku do podwładnych mu urzędniczek. Dostawali anonimy i sygnały od mieszkańców Podkarpacia, których wprowadzało w osłupienie, jak z przywilejów władzy korzysta polityk PSL.

- Miał obiecywać, mamić i rzucać propozycje awansu swoim znacznie młodszym podwładnym w zamian za seks. Wykorzystywał do tego swoje stanowisko, nikt nie chciał mu się przeciwstawić. Kobiety bały się, że stracą pracę. Na Podkarpaciu jest wysokie bezrobocie, a Mirosław K. był królem tego regionu. Mówiło się, że nie jest to województwo podkarpackie, ale podk...yckie, od jego nazwiska - mówi nam funkcjonariusz CBA.

- Czy to afera na skalę seksafery w Samoobronie? - pytamy (w 2006 r. wyszło na jaw, że działacze Samoobrony oferowali działaczce pracę za seks). - Znacznie większa. Tam udowodniono, że pokrzywdzoną była Aneta Krawczyk. W tej sprawie na razie mamy dwie kobiety. A wiemy, że takich kobiet było znacznie więcej - odpowiada nam oficer CBA.

Marszałek obieżyświat

Z jego relacji wynika, że Mirosław K. miał wykorzystywać urzędniczki również podczas podróży służbowych: zagranicznych i krajowych. A wyjeżdżał często i za duże kwoty. - Większość jego służbowych wyjazdów nie miała żadnego racjonalnego uzasadnienia. Ani premier, ani nikt z ministrów nie jeździł tyle co on - mówi nam oficer CBA.

Najwięcej kontrowersji wzbudził jego tegoroczny wyjazd do Brazylii na karnawał do Rio de Janeiro. Mirosław K. pojechał tam z żoną, przedsiębiorcą zamieszanym w sprawę oraz kolegą. W chwili, kiedy polityk był w Brazylii, do jego mieszkania, by zabezpieczyć dokumenty, weszli funkcjonariusze CBA.

- W urzędzie powiedziano nam, że wyjazd jest służbowy. Kiedy zawiadomiliśmy marszałka o przeszukaniach, ze służbowego wyjazdu szybko zrobił się prywatny. Polityk opłacił go z własnej kieszeni - opowiada agent Biura. Niektóre z zagranicznych wyjazdów miały być prezentami od przedsiębiorców, którym marszałek pomagał np. w korzystnym załatwieniu unijnych dotacji.

Od wtorku marszałek Mirosław K. przebywa w areszcie. Sąd jednak uznał, że może wyjść za poręczeniem majątkowym w wysokości 60 tys. zł. Według jego adwokata Piotra Sendeckiego kaucja wpłynęła wczoraj na konto sądu, a marszałek wyszedł na wolność...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki