Michał Lizut WSPOMINA Andrzeja Leppera: Nawet go lubiłem

2011-08-06 15:00

Każda śmierć jest wstrząsem, a szczególnie samobójcza. O zmarłych mówi się albo dobrze, albo wcale. I tu mam problem z Andrzejem Lepperem. Bo można o nim mówić bardzo wiele, ale mało rzeczy dobrych.

Gdy pracowałem w "Gazecie Wyborczej", Samoobrona była moją "działką". Pamiętam go jeszcze z czasów protestów pod Sejmem, gdy politycznie był absolutnie nikim. Poznałem go całkiem nieźle i na swój sposób lubiłem. Miał dużo rozbrajającej szczerości.

Niewielka doza łobuzerstwa bywa sympatyczna. Reprezentował specyficzny typ z wielkim poczuciem krzywdy, ale też trybuna ludowego. W sytuacjach konfliktowych na ulicy czy w tramwaju zawsze znajdzie się taki "Lepper". To przykład niezwykłej kariery, choć patrzyłem na nią ze zgrozą.

Korzystał ze słabości państwa, demokracji, procedur i niewyrobienia obywatelskiego elektoratu. Grał na niskich instynktach. Sam stoi za swym sukcesem, nie pomógł mu w tym żaden Tymochowicz.

MIchał Lizut

dziennikarz, szef radia Roxy FM

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki