Michał TUSK, SYN premiera TUSKA, musi ODEJŚĆ z państwowego LOTNISKA

2012-07-30 5:10

Nie ma jak polityk w rodzinie. Wtedy na pewno bieda do drzwi nie zapuka. Udowodniła to niedawno afera taśmowa PSL. Okazuje się jednak, że nie jest to charakterystyczne tylko dla ludowców, bo na państwową fuszkę załapał się też syn premiera Donalda Tuska (55 l.), Michał (30 l.). Teraz jego odwołania domagają się działacze PiS.

Syn premiera od kwietnia jest pracownikiem Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy. Właścicielami lotniska są gminy Gdańsk, Sopot i Gdynia, województwo pomorskie oraz nadzorowane przez Ministerstwo Transportu Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze".

Szefami większości tych instytucji są politycy PO. Młody Tusk zajmuje się tam kontaktami z przewoźnikami i zarabia około 4 tys. zł miesięcznie.

Jego odwołania domagają się działacze młodzieżówki PiS.

- Jak można walczyć, panie premierze, z nepotyzmem, jeśli w pana własnej rodzinie pański syn zajmuje stanowisko bez konkursu - mówił w sobotę pod Kancelarią Premiera Marcin Mastalerek. Apelował też, by premier zażądał od syna rezygnacji z pracy.

Władze portu bronią jednak Michała Tuska i twierdzą, że jest cennym pracownikiem. Nic złego w zatrudnieniu syna premiera w państwowej firmie nie widzi też senator PO, Łukasz Abgarowicz (63 l.).

- Każdy musi gdzieś pracować. Polityków są całe tysiące, ich dzieci również. Michał Tusk pracuje w dziale analiz i marketingu i jest tam zwykłym pracownikiem, a nie kierownikiem, prezesem czy dyrektorem. Dzieci polityków nie mogą emigrować - przekonywał na antenie Superstacji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki