MIROWO: Piorun WPADŁ do domu przez komin

2012-07-18 4:00

Takiej burzy w Mirowie jeszcze nie było. Błyskawice rozświetlały niebo raz za razem. Przerażający huk paraliżował mieszkańców. Nagle jeden z piorunów wpadł do domu państwa Czerwieniów. Wleciał przez komin, zapalił lampę i wykładzinę.

- Gdyby nie szybka reakcja taty, w pożarze spaliłby się nam cały dom - mówi Szymon Czerwień (16 l.). Chłopiec wciąż jeszcze jest w szoku po tym, co się stało.

Kiedy nad Mirowem, małą wioską w północnej Wielkopolsce, zebrały się czarne chmury, ludzie pochowali się, gdzie tylko mogli. Zanosiło się na potężną nawałnicę...

- Burza trwała trzy godziny - opowiada Mariola Czerwień, mama Szymona. Kiedy zaczęło grzmieć, kobieta odłączyła od prądu wszystkie urządzenia elektryczne. Żeby piorun nie zniszczył ich przez gniazdka.

Nagle ogromny huk rozniósł się po całym domu. W jednym z pokoi zrobiło się jasno. - Zaczęliśmy krzyczeć, że się pali. Starszy brat pobiegł po gaśnicę, ale tata szybciej zareagował i wpadł do płonącego pomieszczenia - wspomina Szymon.

Ojciec chwycił palącą się lampę i wyrzucił ją przez okno. A tlącą się wykładzinę ugasił ręcznikiem. Potem okazało się, że piorun wpadł do domu kominem. Szymon miał ogromne szczęście. To jego pokój się zapalił. Kiedy huknęło, chłopak akurat wyszedł do kuchni... - Kiedyś nie bałem się burzy, teraz już nie zasnę, jeśli się błyska - szczerze przyznaje 16-latek.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki