MORDERSTWO we Wrocławiu. Adam G. mordował córki i ich marzenia!

2014-05-30 4:00

Kiedy szli razem do kościoła, wyglądali na szczęśliwą rodzinę. Adam G. (†39 l.) prowadził małżonkę Barbarę (†38 l.) pod rękę. Starsza córka Dorota (†16 l.) trzymała się blisko mamy, młodsza Emma (†13 l.) wybiegała do przodu, głaskała napotkane psy czy koty. Dlaczego następnego dnia kochający mąż i ojciec zadźgał nożem trzy najbliższe osoby i się powiesił? Możliwe, że już w drodze na mszę planował zamordowanie żony i dzieci, zniszczenie ich marzeń.

Ta zbrodnia w mieszkaniu na parterze bloku przy ul. Śliskiej wstrząsnęła nie tylko Wrocławiem. Na wczoraj i dziś zaplanowano sekcję zwłok ofiar, może wyniki badań wyjaśnią przebieg zbrodni. Na razie śledczy zakładają, że w poniedziałek wczesnym wieczorem Adam G. zadał żonie siedem ciosów nożem w plecy. Jej ciało wrzucił do wersalki razem z dwoma kotami, które udusił. Później do domu wróciły córki. Obie zabił, dźgając je nożem w czoło. Ułożył zwłoki dziewczynek w pokoju i powiesił się obok nich. Czym zawiniły mu nastolatki, które według opinii znajomych i sąsiadów uwielbiały ojca?

Zobacz: MASAKRA we Wrocławiu! Adam G. zadźgał rodzinę i muzyką zagłuszał krzyki ofiar

Dorota po mamie odziedziczyła talent kulinarny. Barbara G. była kucharką w przedszkolu, starsza córka chciała pójść w jej ślady, uczyła się w technikum gastronomicznym. - Ona bardzo lubiła gotować. Szczególnie z mamą. Razem krzątały się po kuchni - mówi koleżanka Barbary. Dorota była jedną z najlepszych uczennic w szkole. Planowała specjalistyczne kursy kulinarne, a wcześniej, kiedy skończy 18 lat, zamierzała zrobić prawo jazdy. Dorastająca dziewczyna była bardzo zżyta z młodszą siostrą. A Emma była jeszcze trzpiotką. - Miała duszę artystki - wspomina sąsiadka. Dziewczynka uwielbiała jeździć na łyżwach, a latem na łyżworolkach. - Ale ja zawsze mówiłam, że chyba będzie weterynarzem. Bardzo kochała zwierzęta. Troszczyła się o przybłędy na podwórku, a kiedy z siostrą dostały dwa kotki, została kocią mamą - mówi, płacząc, sąsiadka.

Marzenia obu dziewczynek zabił ich ojciec. Nie mogły się tego spodziewać. Dorota niedawno napisała w Internecie: "Gdyby został mi jeden dzień życia, spędziłabym go najlepiej jak potrafię, na pewno nie siedziałabym przed komputerem. Kiedy nadejdzie taki dzień, to się dowiecie". Niestety, nie wiedziała, że to będzie poniedziałek.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki