Największy sukces rządu to zmiana atmosfery politycznej

2008-11-18 3:15

Po roku od objęcia władzy przez koalicyjny rząd PO-PSL nie mogę wystawić mu noty wyższej niż cztery z minusem. Na taką ocenę złożyło się wiele czynników. Przed wyborami Platforma i Donald Tusk zapewniali Polaków, że doprowadzą do zmiany atmosfery politycznej w kraju. Tak też się stało, co niewątpliwie jest dużym osiągnięciem rządu.

Trzeba wziąć pod uwagę, że gabinet Tuska działa w bardzo niesprzyjających warunkach politycznych, kiedy prezydent Kaczyński występuje w roli rzecznika opozycji. Na pewno nie pomaga to w ułożeniu współpracy między tymi dwoma ośrodkami władzy. Niestety, rząd wdaje się często w niepotrzebne przepychanki z prezydentem, kompromitując się tym samym. Zdecydowanie naganna była np. odmowa udostępnienia Lechowi Kaczyńskiemu samolotu na wyjazd na szczyt do Brukseli. Owszem, prezydent zapowiedział, że będzie wetował rządowe ustawy i konsekwentnie stara się tę zapowiedź wprowadzać w życie, ale walka z nim stawia rząd w bardzo trudnym położeniu. Pokazuje na arenie międzynarodowej, że polskie władze nie potrafią się porozumieć nawet w mało istotnych kwestiach.

Zaletą koalicji PO-PSL jest to, że należy do "najspokojniejszych" ze wszystkich, jakie dotychczas obserwowałam. To zgrana drużyna realizująca swoje zadania. Nie ma afer ani nagle ogłaszanych dymisji, a spory między koalicjantami nie są wyciągane publicznie. Premier Tusk i wicepremier Pawlak w najważniejszych dla Polski kwestiach mówią właściwie jednym głosem. Oczywiście różnią się w niektórych sprawach programowych, ale to naturalne, bo inaczej nie mówilibyśmy o koalicji, tylko o jednej partii. Tak więc za współdziałanie koalicyjne dałabym nawet piątkę.

Głównym powodem, dla którego całość działalności rządu oceniam niżej, jest brak realizacji dziesięciu zobowiązań PO - do tej pory udało się tylko wyprowadzić wojska z Iraku i rozpocząć reformę emerytalną, wbrew związkom zawodowym i opinii publicznej, bez względu na ewentualny spadek notowań. Brakuje mi natomiast inicjowania przez rząd debat obywatelskich w najistotniejszych dla państwa sprawach. Ciekawi mnie także, co robi pełnomocnik rządu do spraw kobiet, Elżbieta Radziszewska, gdyż nie słyszałam ani jednej jej wypowiedzi w mediach o jakiejkolwiek podjętej przez nią inicjatywie. Kontrowersje budzi też minister Pitera. Mimo że bardzo cenię jej wewnętrzną potrzebę walki ze złym prawem i złymi nawykami Polaków, to brak efektów jej działań. Bardzo dobrym ministrem jest Schetyna - jego resort pracuje bardzo sprawnie i Sikorski, który poprawił nadszarpnięty przez poprzedni rząd wizerunek Polski na świecie.

Katarzyna Kolenda-Zaleska
Reporterka "Faktów" TVN i publicystka TVN24. Ma 41 lat.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki