Nie chcą Drozdy za sąsiada

2008-10-03 7:00

Śmieciowa afera we wsi Michałów za Sulejówkiem. Na terenach należących do słynnego satyryka Tadeusza Drozdy (59 l.) firma Energoutech składuje podejrzanie wyglądający popiół. Ludzie boją się, że stracą zdrowie i piękną naturę, która ich otacza. Odpady znajdują się 300 metrów od ich domów.

Antoni Rosik (57 l.), rolnik ze wsi Michałów, cały czas używa jeszcze wody ze studni. - Do tej pory moja woda była krystalicznie czysta - mówi pan Antoni. - Nie bałem się nią poić zwierząt, ale od kiedy niedaleko mojego domu składuje się jakieś odpady na terenach pana Drozdy, nie mogę jej już używać, jest mętna. Boję się, że są w niej jakieś toksyczne rzeczy - dodaje.

Podobne obawy ma 460 innych mieszkańców wsi.

- Odkąd tę ziemię wykupił ten satyryk, nie jest nam już do śmiechu - dodaje Danuta Krawiec. - W sierpniu codziennie przyjeżdżało kilkadziesiąt ciężarówek z dziwnym, szarym popiołem. Nikt nam nie powiedział, co to w ogóle jest, nie było żadnych ekspertyz, świadectw czy badań - mówi przerażona kobieta.

Mieszkańcy Michałowa poinformowali o sprawie prokuraturę, a potem zaczęli blokować wjazd ciężarówkom. - Mieliśmy 24-godzinne dyżury, na warcie stali mężczyźni, kobiety i młodzież - dodaje pani Danuta. Teraz sprawę badają jeszcze wojewódzki inspektor środowiska i wojewoda mazowiecki.

Tadeusz Drozda wykupił teren w Michałowie w 2006 roku razem z dwoma wspólnikami. Teren kosztował ich niecałe 7 milionów złotych za ponad 50 hektarów. Niedawno wydzierżawili grunt w środku lasu firmie Energoutech, która zwiozła na teren Michałowa 30 tysięcy ton dziwnego gruzu i teraz o to toczy się we wsi afera. Mieszkańcy uważają, że są to nielegalnie składowane odpady, które mogą zaszkodzić im i środowisku, a firma Energoutech - że to materiały budowlane, na które nie trzeba mieć pozwolenia. - To tylko ziemia, beton i wapno, powstałe z rozkruszenia betonowych prostokątów - tłumaczy Michał Mystkowski ze spółki Energoutech Kawęczyn. - Producent przetrzyma u nas kruszywo budowlane przez zimę, a potem zbuduje z niego drogę - tłumaczy. - Nie ma co robić przy tym szumu - komentuje Tadeusz Drozda. - Ale ja tylko dzierżawię ten teren - zastrzega.

- Śmiechu warte - odpowiadają mu mieszkańcy, którzy boją się o swoje zdrowie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki