"Nie mogę się doczekać świąt z wnukiem"

2008-12-25 17:00

Małgorzata Tusk (50 l.), żona premiera, tylko u nas o rodzinnych świętach Bożego Narodzenia w swoim domu i zabawie sylwestrowej.

"SE": - Jak w tym roku będzie wyglądać Boże Narodzenie w rodzinie Tusków?

- Święta spędzimy w naszym domu rodzinnym w Sopocie. Wigilię obchodzimy bardzo tradycyjnie. Na stole pojawi się dwanaście dań. Będą nasze dzieci. Miło, że Michał ma nową rodzinę, ale podzieliliśmy się tak, że część Wigilii spędzą u nas, a część u rodziców Ani. Niestety, część Wigilii spędzimy też w szpitalu, u mamy mojego męża - Ewy. Jej stan jest na tyle ciężki, że nie może opuścić szpitala. Dopiero wieczorem wrócimy do domu.

- A choinka już jest?

- Nie, mąż w weekend chodził i szukał, ale w Sopocie był bardzo słaby wybór, więc będzie próbować później.

- Kto ubiera drzewko?

- Mąż z córką. Tak jest u nas od lat i tak zostało do dziś. Kasia ubiera choinkę, a tata jej pomaga.

- A kto u państwa w domu na swoje barki bierze cały ciężar świątecznych przygotowań?

- Chyba rozkłada się on po równo. Mąż przygotowuje świąteczny bigos. Córka piecze ciasteczka. Wszystkie osoby, które spędzają z nami Wigilię, przynoszą jakieś potrawy zrobione przez siebie.

- Co w takim razie pojawi się na wigilijnym stole?

- Na pewno będzie kutia oraz potrawa ze śledzi z burakami, którą zrobi siostra męża. Będzie też barszcz, kompot, ryba w galarecie, kapusta z grochem robiona przez moją mamę według przepisu świętokrzyskiego...

- A jak premier radzi sobie w kuchni?

- No, bigos się właśnie bardzo ładnie gotuje. I mimo że nie będzie ozdobą wigilijnego stołu, to od północy na pewno będziemy go jeść ze smakiem.

- Podczas gotowania jest tak samo stanowczy jak przy rządzeniu? Odgania od garnka?

- Zdecydowanie nie odgania. Mąż daje sobie podjadać w trakcie gotowania i sam jest największym "złodziejem" własnego bigosu. Potrafi go zjeść w znacznej ilości.

Jak już na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka, kto w domu pełni rolę Świętego Mikołaja i rozdaje prezenty?

- Dzieci. Najpierw zbieramy prezenty i składamy je pod choinką. Wszystkie są podpisane. Po jedzeniu Michał i Kasia rozdają je całej rodzinie.

- A co premier dostanie od pani?

- Nie mogę zdradzić. To musi być przecież niespodzianka.

- Czy będzie to prezent od serca, czy coś praktycznego?

- Staramy się tak robić, aby każdy dostał coś od serca oraz coś praktycznego. Żeby to była niespodzianka, ale i rzecz, o której myślał lub mówił, że chciałby dostać. Tak, żeby wszyscy byli zadowoleni.

- Kolędujecie państwo?

- My nie. Ale w Wigilię zawsze odwiedzają nas różne kolędujące osoby. Znajomi, rodzina... Tacy goście są zawsze mile widziani.

- A sami w domu śpiewacie kolędy?

- Jak najbardziej.

- Jak wypada premier?

- Ma bardzo donośny głos... i zna wiele kolęd. Wiadomo, że nie od początku do końca, bo niektóre są bardzo długie, ale kilka zwrotek zawsze dobrze mu wychodzi. Naszą ulubioną kolędą jest "Bóg się rodzi".

- Czy w okresie świątecznym polityka daje o sobie znać? W końcu pani mąż jest szefem rządu, często będzie odzywać się jego telefon?

- Absolutnie nie. Wszyscy szanują w tym okresie naszą prywatność. Nikt w sprawach oficjalnych nie wydzwania. Współpracownicy męża z dużą kulturą odnoszą się do tego święta.

- Czy w te święta będziecie mieć państwo dużo czasu, aby nacieszyć się sobą?

- Żałuję, ale niestety nie. Między świętami a sylwestrem mąż wraca do stolicy. Wyjedzie w poniedziałek, wróci dopiero we wtorek wieczorem. Będzie znowu zajęty rządzeniem, m.in. prowadzeniem Rady Ministrów. Tak samo było przed Wigilią. Są ferie w szkołach, ale instytucje państwowe pracują normalnie.

A co z sylwestrem? Spędzicie go państwo kameralnie czy na hucznej zabawie?

- Sylwestra od lat spędzamy u naszych znajomych w Sopocie. Z okna roztacza się uroczy widok na morze i molo, na którym będzie odbywać się pokaz sztucznych ogni. Zwyczajowo nasz sylwester jest składkowy. Każdy szykuje coś do jedzenia, w czym się specjalizuje i przynosimy własny alkohol. Od wielu, wielu lat mam swój patent na zabawę noworoczną. Robię około 200 koreczków i przynoszę grzyby własnej roboty. W tym roku będą to rydze. Wielki litrowy słoik.

- Każdy ma jakieś marzenie noworoczne. A państwo?

- Nawet wczoraj wspólnie z mężem o tym rozmawialiśmy. Jest to ostatnia nasza Wigilia, którą spędzamy w ten sposób, bo za rok na Wigilii będziemy już mieć wnuka, bo synowa spodziewa się dziecka. Będzie zupełnie inaczej i zamarzyłam, żeby ta Wigilia za rok była jeszcze radośniejsza, jeszcze bardziej rodzinna i wzniosła. Żeby to były dla nas jeszcze radośniejsze i niesamowite święta..

- Jesteście przygotowani do roli dziadków?

- Na to nie jest się nigdy do końca gotowym. To przychodzi znienacka. Tak jak nie można się czuć do końca gotowym do bycia matką. O tym się nie myśli, a później pojawia się takie małe niemowlę. Nie można przecież powiedzieć: "O, jestem gotowa". Tak się nie da. Wszystko jest niespodzianką. Zobaczymy, jak będzie. My naprawdę uważamy, że dzieci są bogactwem rodziny. I super, że będzie jeszcze dziecko w naszej rodzinie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki