Pani Karolina przyjechała zza granicy do Polski, do Olsztyna - swojej rodzinnej miejscowości. Olsztyn kojarzy się jej m.in. ze smakiem pysznych olsztyńskich zapiekanek, dlatego kobieta postanowiła odwiedzić budkę z takimi smakołykami. Pani Karolina kupiła zapiekankę i wsiadła do autobusu, by tam skończyć swój posiłek. Trafiła niestety na kontrolera biletów, który bilet jej sprawdził, a przy okazji wlepił jej mandat za spożywanie pokarmu w autobusie. Teraz pani Karolina musi zapłacić 150 złotych!
– Mandat w wysokości 150 zł, więc jedna z najdroższych zapiekanek, jakie do tej pory jadłam – powiedziała z rozmowie z TVP kobieta. Pani Karolina nie zamierza jednak płacić mandatu.
Zdania wśród internautów na temat wlepienia mandatu są podzielone. - Wystarczyłoby pouczyć, upomnieć, czy ewentualnie wyprosić z pojazdu. Myślę, że wtedy pasażerce zwyczajnie zrobiłoby się głupio i na drugi raz nie jadłaby w czasie jazdy autobusem - czytamy w jednym z komentarzy. - Jeżeli kierowca musiałby gwałtownie zahamować to osoba, która by jadła czy piła, mogłaby się zadławić i mogłoby dojść do nieszczęścia. Nie dziwię się, że mają taki zapis w regulaminie. Nikt nie chce płacić odszkodowań - pisze inny internauta.
Jedzenie i picie w autobusie grozi mandatem
W Warszawie od 1 sierpnia 2014 roku kary pieniężne można otrzymać za jedzenie kebabów w autobusie, palenie e-papierosów, picie alkoholu czy granie na instrumentach. Taka przyjemność w warszawskich autobusach może kosztować nawet 500 złotych.
Zobacz też: Cud w Opolu. Skoczył z 12. piętra i PRZEŻYŁ!