Para prezydencka straciła przyjaciela

2009-11-25 4:20

W wieku 9 lat odszedł szkocki terier Tytus, ukochany pies Lecha (60 l.) i Marii Kaczyńskich. Wierny przyjaciel pary prezydenckiej mieszkał w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu i był oczkiem w głowie swoich opiekunów. Mimo wysiłków weterynarzy nie udało się go uratować. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, prezydent i jego żona bardzo przeżyli śmierć ulubieńca.

Informację o dramacie w Pałacu Prezydenckim, który rozegrał się w ostatnich dniach potwierdził nam prezydencki minister Paweł Wypych (41 l.).

- Ulubieniec prezydenckiej pary odszedł ze starości - wyjawił nam Wypych. Tytus do rodziny Kaczyńskich trafił dziewięć lat temu. W wyborze czworonoga pomagała prezydentowi jego przyjaciółka - Hanna Fołtyn-Kubicka (59 l.). Na początku mieszkał w domu państwa Kaczyńskich w Sopocie. Przebywał wtedy pod czujnym okiem córki prezydenta - Marty (28 l.). Później razem z Lechem Kaczyńskim i jego żoną Marią wprowadził się do Pałacu Prezydenckiego. Początkowo nie mógł sobie znaleźć miejsca. - Potrafił długo i głośno szczekać na funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, kręcących się po pałacu. A już kompletnie nie znosił odgłosu ich ciężkich butów - mówi nam bliski współpracownik głowy państwa. Z czasem przyzwyczaił się do nowego miejsca. Uwielbiał sypiać w wiklinowym koszu i na materacu w szkocką kratę. Światową sławę przyniosła mu wizyta prezydenta USA George'a W. Busha w Polsce. To właśnie dzięki Tytusowi, Bush i Kaczyński szybko się zaprzyjaźnili. Były prezydent USA jest bowiem właścicielem szkockiego teriera Barneya.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki