PiS i PO prowadzą wojnę na wyniszczenie

2008-08-26 7:20

Były poseł PiS i być może przyszły europoseł z ramienia PO w rozmowie z "Super Expressem" diagnozuje sytuację na polskiej scenie politycznej.

"Super Express": - Jak poseł niezależny odnajduje się w sytuacji permanentnej wojny, jaką toczą ze sobą dwie największe siły polityczne w Sejmie?

Paweł Zalewski: - To nie jest łatwa sytuacja. Platforma i PiS zdominowały wewnętrzną debatę, nie pozostawiając tak naprawdę miejsca na inne opinie.

- Czy to w ogóle jest debata?!

- To co trafia poprzez media do opinii publicznej, rzeczywiście trudno nazwać merytoryczną debatą. To jest kwestia bardzo złej logiki, która dzisiaj rządzi Polską. Logiki wojny na wyniszczenie prowadzonej przez dwóch największych aktorów w Sejmie.

- Czy patrząc na dzisiejszy PiS, cieszy się pan, że już nie jest w tej partii?

- Miejsce, w jakim dzisiaj jestem, powoduje, że nie muszę wpisywać się w konflikt, który ma charakter wojny totalnej. Dlatego z tej perspektywy moje rozstanie się z PiS było dobrą decyzją.

- Ludwik Dorn w PiS został. Efekt jest taki, że jest w tej partii, a tak naprawdę jakby go nie było...

- Nigdy nie miałem wątpliwości, że Ludwik Dorn zostanie w PiS. Kompletnie jednak nie rozumiem, dlaczego osoba o takim autorytecie i potencjale intelektualnym jest marginalizowana. Metoda odstawiania wybitnych działaczy za to, że okazali się niezależni, jest bardzo niszcząca.

- Jak duża jest grupa w PiS, która nie akceptuje kierunku polityki nakreślonego przez wodza?

- Zarówno w PiS, jak i PO jest spora grupa osób, które chciałyby współpracować. Te osoby chcą zostawić po sobie coś więcej niż medialne spustoszenie. Kłopot polega na tym, że nie są w stanie wpływać na kierunek polityki swoich ugrupowań.

- Zawsze mogą się z nimi pożegnać...

- Mogą. Jednak dla wielu ludzi wyjście z partii jest równoznaczne z wypadnięciem z polityki.

- Pozycja Jarosława Kaczyńskiego w PiS jest niezagrożona? Czy np. Zbigniew Ziobro może mu zagrozić?

- Zbigniew Ziobro jest politykiem, który kalkuluje na lata. Jest ambitny, ale wie, że w polityce trzeba czekać na odpowiedni moment. Rozumie też doskonale, że ten jeszcze nie nadszedł i szybko nie nadejdzie. Stąd pewnie pomysł z kandydowaniem do Parlamentu Europejskiego. A pozycja Kaczyńskiego? Dzisiaj jest nie tylko arbitrem między poszczególnymi grupami, które walczą o wpływy w partii, ale jest też centrum całego systemu zarządzania partią. A to jest szkodliwe.

- Kogo dzisiaj słucha Jarosław Kaczyński? Kto ma na niego wpływ?

- Nie wiem. Bardziej niż kto, interesuje mnie, w jaki sposób ten wpływ zdobywa. Kiedy byłem w PiS, mechanizm doboru współpracowników i wpływu na życie partii nie był efektem wyborów demokratycznych. Nie sądzę, by ten element się zmienił.

- A prezydent? Coraz więcej osób uważa, że zamiast łagodzić konflikt na scenie politycznej, wpisuje się w niego?

- Prezydent rzeczywiście bardzo często emocjonalnie angażuje się w spór polityczny. I przez to sprawia wrażenie, że zamiast arbitrem - jest stroną. Polacy preferują inny model prezydentury.

- A jaka jest dzisiaj rola Pawła Zalewskiego? Stoi między dwoma gigantami i...

- Jeśli już, to poza gigantami (śmiech).

- Tak czy inaczej to chyba sytuacja przejściowa. Jakie ma pan plany na przyszłość? Parlament Europejski?

- Na razie to wszystko są znaki zapytania.

- Ma pan propozycję z Platformy?

- Proszę mi wybaczyć, ale w tej sprawie zachowam milczenie. Jeśli wokół mojej osoby będzie się działo coś interesującego dla opinii publicznej, to sam o tym poinformuję.

Paweł Zalewski

Były wiceprzewodniczący PiS, obecnie poseł niezależny. Ma 44 lata

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki