Polacy WYDAJĄ 500 mln na KOLEGÓW ministrów. Minister BONI ZATRUDNIŁ w gabinecie politycznym 9 OSÓB

2012-03-08 3:00

Oto jak ministrowie dbają o publiczne pieniądze! Gabinety polityczne kosztują rocznie pół miliarda zł! Ale co tam oszczędności! Nowy minister cyfryzacji Michał Boni (58 l.) do swojego gabinetu politycznego wcisnął aż dziewięć osób! Wśród nich są m.in. młodzi partyjni działacze PO. Na szczęście niektórzy szefowie resortów polikwidowali te niepotrzebne działy. - Nie widzę powodu, by zwiększać zatrudnienie o gabinet polityczny - mówi nam minister Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski (41 l.).

Gabinet polityczny zajmuje się szeroko rozumianą organizacją pracy ministra. Szef takiego działu zarabia ok. 8 tys. zł brutto. A jego członkowie między 3,6 a 4,7 tys. zł brutto. Nowi ministrowie zatrudnili w tych gabinetach ponad 60 osób.

Nie musieli organizować konkursów. Zatrudnili w nich swoich w wielu przypadkach młodych i niedoświadczonych znajomych. Na przykład u Boniego pracuje młody działacz PO Dariusz Dolczewski (30 l.), który zasłynął w kampanii wyborczej z tego, że umieścił filmik z młodymi kandydatkami PiS z utworem "Hej, suczki, my znamy wasze sztuczki".

- Czymś absurdalnym jest zatrudnienie przez ministra Boniego aż dziewięciu osób. A etat dla pana Dolczewskiego to kompromitacja. Od dawna wnioskujemy o likwidację gabinetów politycznych. Roczny koszt ich utrzymania w ministerstwach i samorządach to około 500 mln zł - komentuje nam Mariusz Błaszczak (42 l.), przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.

Na szczęście część ministrów rządu Tuska zrezygnowała z tych departamentów. Już od dawna nie ma go minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska (48 l.). A tuż po nominacji zrezygnował z grona "doradców" nowy minister skarbu.

- Skoro w spółkach nie ma gabinetów politycznych, to także nie powinno być takiego w resorcie, który sprawuje nad spółkami nadzór właścicielski. Polegam na ekspertach zatrudnionych w departamentach i nie widzę powodu, by zwiększać zatrudnienie o gabinet. Chcę je ograniczać, czego wyrazem jest przygotowana ustawa o likwidacji zamiejscowych delegatur. Dzięki temu zatrudnienie w MSP zmniejszy się o ok. 11 proc. - mówi nam Mikołaj Budzanowski. Oby inni ministrowie brali z niego przykład.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki