Potrójne MORDERSTWO w Lipie. Matka z poderżniętym gardłem konała z martwym dzieckiem w ramionach

2014-01-28 2:50

Dramat, który wydarzył się w maleńkiej Lipie pod Stalową Wolą (woj. podkarpackie), wstrząsnął wszystkimi mieszkańcami. W jednym z bloków znaleziono trzy trupy. Matkę i dwoje dzieci... 9-letnia Madzia leżała na podłodze w kałuży krwi. Jej mama Ewa W. (†38 l.) zmarła w pokoju obok. Konając na dywanie, obejmowała ciało leżącego obok synka Wojtusia (+6 l.). Wszyscy troje mieli poderżnięte gardła.

Krwawą prawdę odkryła Ola (12 l.), najstarsza z trójki rodzeństwa. W niedzielę przyszła na chwilę do domu od mieszkającej w leśniczówce pod lasem babci, gdzie z koleżanką spędzała ferie. Chciała przebrać się przed pójściem do kościoła na mszę o 12.30. Otworzyła drzwi kluczem, w domu panował jak zwykle nienaganny porządek. Gdyby nie ta krew i leżące ciała... Dziewczynka w szoku uciekła do piwnicy.

- Widziałam ją już później siedzącą w karetce. Myślała, że oni przeżyli - opowiada ze łzami w oczach sąsiadka Krystyna Chołody (52 l.).

Przeczytaj: Potrójne morderstwo na Podkarpaciu! Przeżyła 12-letnia córka i siostra ofiar

Jak doszło do tragedii? Śledczy rozważają różne wątki, od potrójnego zabójstwa dokonanego przez osobę z zewnątrz po makabryczną, niestety bardzo prawdopodobną wersję, że to Ewa W. zabiła swoje dzieci, a potem targnęła się na własne życie.

- W tej chwili nie wiemy, co tam naprawdę się stało. Na miejscu znaleźliśmy nóż, który mógł posłużyć do popełnienia przestępstwa - zdradza pierwsze ustalenia śledztwa prok. Barbara Bandyga, szefowa Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli.

Sąsiedzi są w szoku. Nikt nie zauważył wcześniej, żeby w mieszkaniu przy ul. Pocztowej źle się działo. Wręcz przeciwnie. To było małżeństwo wzorowe. Byli zaradni i dobrze radzili sobie finansowo. Dzieci były ich oczkiem w głowie. Jeździli na wakacje, wycieczki. Ojciec rodziny pracował w stalowowolskiej hucie, dorabiał sobie importem samochodów z zagranicy. Tam właśnie, we Francji, dowiedział się, że stracił trójkę najbliższych sobie osób. Wraca do kraju.

Sprawdź: Potrójne morderstwo na Podkarpaciu. "To była normalna rodzina" mówią sąsiedzi

Ona dawała korepetycje z matematyki i zajmowała się domem. - Świetnie sobie radziła. Dzieci były zadbane, wesołe, bardzo dobrze się uczyły - mówi "SE" nauczycielka miejscowej szkoły.

Tylko Ewa była zawsze smutna. Nie uśmiechała się. Jakby przygaszona, pogrążona we własnym świecie.

Dziś odbędzie się sekcja zwłok matki i jej dwojga dzieci. Śledczy mają nadzieję, że jej ustalenia pomogą im poznać prawdę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki