Włocławek: Sąsiad zabrał jej kotka na komisariat

2010-03-31 4:00

Pół dnia spędził na policyjnym "dołku" Kocurek (1,5 r.), kot pani Wandy Niedziałkowskiej (34 l.). To niewinna ofiara blisko 13-letniej wojny sąsiedzkiej kobiety z zapalonym gołębiarzem Bogdanem G. (60 l.).

Sąsiad dorwał Kocurka, jak grasował w jego gołębniku, a że to kot znienawidzonej sąsiadki, uczynił z biedaka więźnia wojennego. Potem, jak ostatniego bandytę, zawiózł na komisariat i naskarżył, że zwierzak pożarł mu gołębie jaja!

Zobacz koniecznie: Szok! Kot który pływa (ZDJĘCIA!)

Nikt już nie pamięta, od czego zaczęła się ta wojna, dość, że słyszy o niej pół Włocławka (woj. kujawsko-pomorskie). Dzikie wrzaski, donosy i awantury to codzienność. Słowem, żadnej litości dla przeciwnika. I właśnie ofiarą tej wyniszczającej batalii padł biedny Kocurek. Zwierzak przeszedł przez ogrodzenie na działkę Bogdana G. i natychmiast został pojmany i oskarżony o kradzież z włamaniem.

- Złapałem go w swoim gołębniku. Zniszczył mi 16 gołębich jajek - mówi pan Bogdan, który zamknął kota w klatce i zawiózł na komisariat. - Sąsiad nie miał prawa robić takiej rzeczy. Kocurek bardzo przeżył to, że był w niewoli - mówi zdenerwowana Wanda Niedziałkowska. Policjanci nie wiedzieli, co zrobić z kotem. - Nie mógł u nas przebywać, dlatego trafił do schroniska dla zwierząt - mówi nadkomisarz Małgorzata Marczak (37 l.), z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku. Na szczęście właścicielka odnalazła kota i zabrała do domu.

Gołębiarz niezadowolony z obrotu sprawy złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez sąsiadkę. Policja zajmuje się sprawą.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki