Siła natury. W Czechach i u nas fedruje się w towarzystwie CICHEGO ZABÓJCY

i

Autor: Andrzej Bęben

Siła natury. W Czechach i u nas fedruje się w towarzystwie CICHEGO ZABÓJCY

2018-12-22 15:51

Karwińska kopalnia, w której wybuch metanu był tak tragiczny w skutkach leży na tym samym złożu geologicznym, z którego węgiel czerpią kopalnie Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Wszystkie czeskie kopalnie i zdecydowana większość polskich, to zakłady górnicze z najwyższymi kategoriami zagrożenia metanowego: III i IV.

W Polsce tylko lubelska „Bogdanka” praktycznie wolna jest od zagrożenia metanowego. To ma duży wpływ na jej wyniki finansowe, bo obowiązkowe odmetanowanie kosztuje krocie. Od roku 2008 ilość wydzielonego metanu w przeliczeniu na tonę wydobytego węgla, czyli tzw. metanowość względna, kształtuje się w granicach od 10,5 do 11,1 m sześc. Tymczasem w 2004 r. ten wskaźnik wynosił 8,3, a w 2000 – 7,3. Gdy w atmosferze na dole jest do 5 proc. metanu, to on w kontakcie z tzw. źródłem termicznym spokojnie wypala się i taki pożar można przerwać, gdy usunie się źródło. W przedziale od 5 do 15 proc. taka mieszanka jest wybuchowa, przy czym najbardziej eksplozyjna jest wówczas, gdy w powietrzu jest 9 proc. metanu. Wówczas dochodzi do wypalenia w 100 proc. tlenu zawartego w powietrzu. Górnicy nazywają metan „cichym zabójcą”, bo jest bezbarwny i bezwonny. Nie bez powodu. Dotychczas najtragiczniejszą w skutkach była katastrofa (21 listopada 2006 r.) w kopalni „Halemba”. Wybuch metanu zabił 23 górników.

Obecność „cichego zabójcy” wykrywają metanomierze. Jeśli są sprawnem lub nikt przy nich nie kombinuje, to są wystarczająco skutecznym narzędziem ostrzegającym przed kumulującym się zagrożeniem. Gdy przyrządy pokazują, że w wyrobisku zawartość metanu wynosi 2 proc., bezwzględnie wycofuje się ludzi z miejsc zagrożonych, odcina się dopływ do nich prądu, wyłącza maszyny i urządzenia, blokuje się wejście do zagrożonego wyrobiska. Tyle przepisy górnicze. Wystarczy zakleić ich czujniki taśmą izolacyjną, albo zainstalować je pod instalacją doprowadzającą do chodników świeże powietrze. I... wiadomo. W końcu między wskazaniem 2 proc. metanu a dolną granicą, w której ten gaz eksploduje, różnica jest spora.

– Schodzimy z wydobyciem coraz głębiej. Problemy z metanem zaczynają się poniżej 600 m i dają o sobie znać mniej więcej do głębokości 1200 m. Potem ilość metanu w pokładach węgla maleje – wyjaśnia dr Janusz Jureczka, dyrektor Oddziału Górnośląskiego Państwowego Instytutu Geologicznego. Najgłębszą kopalnią podziemną w Polsce jest „Budryk”, ma ścianę na głębokości 1290 m. Średnia dla polskich kopalń wynosi ok. 700 m. Trzeba więc fedrować w towarzystwie „cichego zabójcy”.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki