Śmierć 16-latka na drodze do Morskiego Oka: Zatłukli mi braciszka jak psa

2014-08-13 13:45

Skatowali chłopca na śmierć. Potem wywieźli jego ciało do lasu i tam wyrzucili. Tak właśnie, według śledczych, wyglądało zabójstwo Marcina Majerczyka (†16 l.) z Zębu koło Zakopanego.- Zatłukli mi braciszka jak psa - rozpacza Aneta Majerczyk (27 l.), siostra zabitego.

Zwłoki Marcina znaleźli w poniedziałek turyści. Leżały niedaleko drogi Zakopane - Łysa Polana, zaledwie 150 metrów od asfaltu, na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Początkowo śledczy podejrzewali, że chłopak zginął w jakimś nieszczęśliwym wypadku... - Nie mam wątpliwości, że on został zabity - mówi nam z przekonaniem Aneta Majerczyk. I dodaje, że brat był z nią w niedzielę na festynie w Zębie.

W nocy, gdy zabawa trwała w najlepsze, stwierdził, że wróci sam do domu. Rano wszyscy byli przekonani, że najmłodszy brat jeszcze smacznie śpi w swoim pokoju, dlatego go nie szukali. O tragedii dowiedzieli się, gdy zadzwonili policjanci i oznajmili, że chłopak nie żyje.

Zobacz też: Polacy spadli z klifu w Portugalii, niemieckie małżeństwo spadło z lodowca w Norwegii! Tragedie znowu widziały dzieci

Jego ciało znaleziono kilkadziesiąt kilometrów od rodzinnej miejscowości. - To niemożliwe, żeby sam przeszedł tak daleko. Ktoś go zabił, a potem porzucił w lesie. Gorzej niż psa go potraktowali - rozpacza siostra chłopaka.

Wczoraj przypuszczenia siostry potwierdzili lekarze. Orzekli, że obrażenia na ciele chłopca wskazują na śmiertelne pobicie. Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa 16-latka.

Policjanci wytypowali już sprawców, ale na razie żaden nie został zatrzymany.  Marcin miał troje rodzeństwa, był najmłodszy. W grudniu skończyłby 16 lat. Uczył się, a w wakacje pracował na Gubałówce.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki