Wiosną 2013 roku w Nawsiu Brzosteckim, gdzie mieszkał Tomasz Krajewski i Brzostku oddalonym o około kilka kilometrów doszło do napadów seksualnych na sześć kobiet w wieku od 59 do 84 lat. Z zeznań poszkodowanych wynikało, że wszystkie napadał ten sam sprawca. Do staruszek przychodził po zmroku, najczęściej pijany, miał na głowie kaptur, był młody i miał jasne włosy. Musiał mieć też sporo siły, bo kilkukrotnie napaści skończyły się gwałtem na staruszkach. Po serii bandyckich napadów seksualnych w Brzostku policjanci, którzy do tej pory reagowali dość opieszale, musieli podjąć jakieś kroki.
Zaczęli szukać sprawcy jednak nieudolnie prowadzone dochodzenia nic nie dały. Po serii porażek z umarzaniem śledztw o napaści seksualne wytypowali niepełnosprawnego Tomasza Krajewskiego, bo pasował do opisu!
-Przyszli do domu o siódmej rano! Od razu się przestraszyłam, bo mąż był w delegacji. Najczarniejsze myśli od razu nasuwają się człowiekowi do głowy! A policjanci nie o męża zaczęli pytać, tylko o syna i to w dodatku chorego Tomka!- mówiła ciągle targana emocjami mama Grażyna Krajewska(46l)-Byłam w szoku kiedy mówili, że ja sobie spokojnie śpię, a syn po nocach na jakieś rozboje chodzi! Ja nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Przecież Tomek sam mało kiedy wychodzi, a po zmroku to już nigdy! Wyciągnęli Tomka z łóżka, kazali mu się ubrać i zabrali na komisariat- dodała roztrzęsiona pani Grażyna.
Potem dla niepełnosprawnego Tomasza zaczęła się prawdziwa gehenna. Chłopak choruje na padaczkę, ma słabe serce, jest po dziecięcym porażeniu mózgowym, nie ma dwóch palców u ręki, bardzo słabo widzi i z trudem się porusza, zwłaszcza po nieznanym terenie. Jednak według policjantów w Brzostu, miał dopuścić się napaści seksualnych na staruszki!
-To był horror. Przez dwie godziny dwóch policjantów wymuszało, żebym przyznał się do napaści i gwałtów, których nie popełniłem! Bałem się ich. Nie wiedziałem, co zrobią! Jeden z nich był naprawdę agresywny. Mówił, że mają dowody, że to ja napadałem! Kazali mi się przyznać, bo inaczej pojadę do Rzeszowa, a tam już nie będą dla mnie tacy mili jak tutaj! Nie wiedziałem co mam robić! To było straszne! Myślę, że gdyby mama nie przyszła na komendę i nie zaczęła robić awantury, to bym się przyznał do wszystkiego, bo byłem już tak bardzo przerażony tym wszystkim co się dzieje- mówił Tomasz Krajewski.
i
Po tym jak Pani Grażyna pokazywała dokumentację medyczną, tłumaczyła, że jej syn nie wziął leków, mówiła że Tomasz nie ma siły, żeby kogokolwiek skrzywdzić policjanci wypuścili przestraszonego chłopaka z komendy, którego na szczęście nie udało im się wrobić w gwałty na staruszkach!
O błędach i niechlujnym postępowaniu wspominał już kilka lat temu prokurator - Funkcjonariusze dokonujący oględzin miejsca zdarzenia nie tylko nie zabezpieczyli żadnych śladów, których w pokoju było całe mnóstwo, ale zlekceważyli też obrażenia, na które wskazywała im pokrzywdzona - mówił wówczas Jaromir Rybczak, ówczesny zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie
i
- Policjanci ignorowali zgłoszenia o przestępstwach, poświadczali nieprawdę w dokumentach, nie podejmowali śledztwa, choć doskonale wiedzieli o tym, że w Nawsiu grasuje gwałciciel. Celowo tuszowali tę sprawę, aby „nie poleciały im” statystyki wykrywalności przestępstw - twierdzą prokuratorzy. Sprawa wyszła na jaw dopiero po tym, jak do rzeszowskiej Prokuratury Okręgowej zatelefonowała córka jednej z ofiar. Oskarżeni funkcjonariusze Prokuratura oskarżyła w sumie siedmiu policjantów z komisariatu w Brzostku o niedopełnienie obowiązków, przekroczenie uprawnień, poplecznictwo i fałszowanie dokumentów, a dwóm z nich znęcanie się nad zatrzymanym.
W Sądzie Rejonowym w Mielcu właśnie zapadły pierwsze wyroki w tej sprawie. Żaden z oskarzonych policjantów nie przyznawał się do winy. Dwóch usłyszało już wyroki skazujące, choć jeszcze nieprawomocne. Sąd skazał Tomasza P. i Andrzeja J. na dziesięć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Jeden z policjantów został uniewinniony, wobec kolejnego postępowanie zostało całkowicie umorzone, wobec trzech innych postępowanie warunkowo umorzono na okres dwóch lat. Czworo z siedmiu oskarżonych już nie jest policjantami. Jednak po dziś dzień żaden nie przeprosił Tomasza Krajewskiego, choć mieszkają w okolicznych wsiach.
Najgorszy w całej tej historii jest fakt, że prawdziwy sprawca bandyckich napadów na staruszki ciągle pozostaje na wolności.