To skandal, że nikt nie reagował na dramat katowanego Szymusia!

2009-01-06 4:00

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski oraz była minister pracy i polityki społecznej Joanna Kluzik Rostkowska są poruszeni naszą publikacją.

- 1,5-roczny Szymek został zakatowany przez konkubenta swojej matki. Dlaczego w naszym kraju wciąż dochodzi do takich tragedii?

Joanna Kluzik-Rostkowska: - W Polsce nie działa w ogóle system opieki nad dzieckiem. Badania przeprowadzone przez Instytut Spraw Publicznych dowiodły, że w polskim systemie opieki nad dzieckiem dziecko jest przedmiotem, a nie podmiotem. Oznacza to, że urzędnicy zajmujący się podobnymi do tej sytuacjami kryzysowymi, owszem działają zgodnie z przepisami, wypełniają dokumenty, przystawiają pieczątki, przesyłają kwity, itd., ale zapominają często, że ich praca stanowi o losie dziecka.

- Politycy zgłaszają co i rusz jakieś propozycje rozwiązania problemu maltretowania dzieci, ale jak się niestety okazało, niewiele z nich wynika.

- Ja zgłaszam cały czas tę samą propozycję. Wiadomo, że poszczególne instytucje, które mają służyć pomocą w takiej sytuacji, są do tego nieprzygotowane. Lekarze sami przyznają, że jeżeli nie mają do czynienia z sytuacją, gdzie dziecko jest zakatowane, leci przez ręce i zaraz umrze, to wolą nie reagować.

- A jeżeli półtoraroczne dziecko w ciągu dwóch miesięcy dwa razy pojawia się u lekarza ze złamaną ręką, później złamaną nogą, to nie jest wystarczający powód, by zareagować?

To skandal i karygodna sytuacja! Lekarze powinni zareagować. Nasuwa się pytanie, czy zareagowali. Lekarz miał obowiązek poinformowania o pierwszym złamaniu, a gdy chłopiec wkrótce pojawił się w szpitalu z drugim złamaniem, powinien bić na alarm i poinformować odpowiednie służby. Przecież nie jest normalne, że dziecko w tym wieku co miesiąc łamie kończyny! Ośrodek pomocy społecznej natychmiast powinien się tą sprawą zająć. Widziałam tam też zadanie dla kuratora rodzinnego.

- Jakie widzi pani rozwiązanie problemu?

- Trzeba w Polsce od podstaw zbudować system opieki nad dzieckiem. Gdy pracowałam w ministerstwie, powołałam specjalny zespół pracujący i przygotowujący projekt takiego systemu. Rzeczą najważniejszą w nim był system monitorowania losów dziecka, będący jednym miejscem, w którym zebrane byłyby wszystkie sygnały ostrzegające o zagrożeniu zdrowia i życia dziecka. Dzięki temu takie informacje byłyby skuteczniej przekazywane do właściwych ośrodków. Lekarz podejrzewający rodziców o znęcanie się nad dzieckiem mógłby szybko informować odpowiednie organa poprzez wpisanie do systemu właściwej informacji stanowiącej ostrzeżenie dla ośrodka pomocy społecznej. Drugą rzeczą, jaką należy zrobić, jest przebudowa systemu opieki społecznej, zaczynając od stworzenia ustawy o pracownikach socjalnych. A to również jest zadaniem Ministerstwa Pracy posiadającego środki na ten cel.

- Kiedy możemy oczekiwać wprowadzenia w życie pani projektu?

- Ten system nie wymaga ani zmian ustawowych, ani pracy parlamentarnej, jest dokładnie przygotowany i potrzeba tylko dwóch miesięcy pracy informatyków i góra pięciu milionów złotych. W chwili obecnej wszystko leży w rękach Ministerstwa Pracy. Ja ze swej strony przygotowałam ten projekt i zostawiłam go w ministerstwie.

- Czy pani minister Jolanta Fedak zareagowała jakoś na pani propozycję?

- Nie. Po raz ostatni rozmawiałam z przedstawicielami Ministerstwa Pracy pod koniec roku. Niestety, bez reakcji.

Joanna Kluzik-Rostkowska
Działaczka społeczna, była minister pracy i polityki społecznej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Ma 45 lat.


Zbigniew Ćwiąkalski: Stanowczo zapewniam, że ministerstwo zareaguje

Czytając wczorajszy materiał w "Super Expressie", byłem poruszony i wstrząśnięty. Już z samego rana poprosiłem prokuraturę o stosowne wyjaśnienia na piśmie, ze szczególnym uwzględnieniem, dlaczego nie zdecydowano się postawić zarzutu zabójstwa. Proszę pamiętać, że to wstępny zarzut. Niewykluczone, że po opiniach biegłych prokuratura postawi cięższy zarzut. Być może zabójstwa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki