Pruszcz: To urzędnicy zabili mi tatusia!

2010-07-08 6:30

Trudno sobie wyobrazić ból po stracie najbliższej osoby! A co dopiero, gdy ukochany ojciec umiera z głodu, przez 10 dni koczując pod urzędem gminy, bo bezduszni ludzie nawet nie zainteresowali się jego losem?!

 I choć ból rozrywa serce pani Sylwii Wróblewskiej (27 l.), córki tragicznie zmarłego Remigiusza Thiede (+60 l.), to kobieta wie jedno: - Urzędnicy zabili mi ojca. Jak tylko pochowam tatę, złożę do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa - mówi pani Sylwia, zapalając znicz przy wejściu do urzędu, dokładnie w miejscu, w którym w poniedziałek z głodu skonał jej tata.

Ta bulwersująca sprawa zszokowała całą Polskę. Kiedy wyszło na jaw, że w Pruszczu (woj. kujawsko-pomorskie) doszło do niewyobrażalnej tragedii, bo protestujący pod miejscowym urzędem gminy mężczyzna po 10 dniach zmarł z głodu i wycieńczenia - od razu zaczęło się szukanie winnych tego dramatu. Od kilku dni wszyscy zadają sobie pytania, co sprawiło, że mężczyzna zdecydował się na tak desperacki krok? I dlaczego nikt go nie powstrzymał?

Okazało się, że zmęczony walką o przetrwanie i żebraniem na jedzenie pan Remigiusz podjął decyzję o swoim proteście, bo miał dosyć czekania na należną mu rentę. - Tata dostawał skromny zasiłek. Nie starczało mu na życie, nie mówiąc już o lekach. Przez kilka lat starał się o rentę zdrowotną. W końcu wygrał w sądzie sprawę i ZUS miał mu pieniądze wypłacić. Ale i tak tata nie dostał ani grosza - mówi roztrzęsiona córka pana Remigiusza.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. - Nie przyznaliśmy panu Thiede renty zdrowotnej. Zainteresowany wniósł więc odwołanie od naszej decyzji. Sąd okręgowy wyrokiem z dnia 3 lutego 2009 r. przyznał odwołującemu się rentę z tytułu niezdolności do pracy na okres od 1 stycznia 2008 r. do 30 kwietnia 2009 r. Pan Thiede nie zgodził się z wyrokiem i złożył apelację do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, wnosząc o przyznanie mu renty na stałe - wyjaśnia Alina Szałkowska, rzecznik prasowy ZUS w Bydgoszczy. - ZUS nie mógł też wypłacić zmarłemu mężczyźnie przyznanego przez sąd okręgowy świadczenia, gdyż sam zainteresowany odwołał się od wyroku tegoż sądu, wstrzymując tym samym możliwość wypłaty - prostuje w piśmie przesłanym do redakcji "Super Expressu" Wojciech Andrusiewicz z Biura Prasowego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Dramatem mężczyzny zajmowała się także prokuratura, ale że sekcja zwłok wykazała, iż Remigiusz Thiede zmarł z przyczyn naturalnych, nie było podstaw do wszczęcia śledztwa. - Jeżeli dostaniemy doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników, to oczywiście zajmiemy się wyjaśnieniem tej sprawy - zapowiada Jolanta Cieślewicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Świeciu.

- Wiem, że ludzie także mnie obarczają winą za to, co się stało, ale ja nie mogłam tacie pomóc. Sama mam 1200 złotych pensji na siebie i dwójkę dzieci... - płacze Sylwia Wróblewska.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki